Pływak między statkami
Dzieci w wodzie bez opieki, pływacy uciekający wpław przed statkami na Odrze, wczasowicze kąpiący się na dzikiej plaży w Bałtyku podczas akcji ratowania ich kolegi - to podsumowanie weekendowej kontroli kąpielisk w Zachodniopomorskiem - pisze "Głos Szczeciński".
Tylko w Szczecinie Wodne Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe dwunastokrotnie interweniowało w sytuacjach krytycznych, kiedy niebezpieczeństwo było naprawdę blisko - powiedział gazecie Witold Szadokierski, prezes zachodniopomorskiego WOPR. Jego zdaniem, ludzie podczas upałów nie myślą.
Zdumienie ratowników i policjantów wzbudził np. mężczyzna, który płynął środkiem Odry, niemal między dwoma mijającymi się statkami. Na jeziorze Dąbie trzeba było ratować pływaka, który zapędził się sześćset metrów od brzegu. W okolicy Trzebieży dorosły mężczyzna grał w wodzie w piłkę z czterema chłopcami w odległości trzystu metrów od brzegu. Głęboki tor wodny, po którym bardzo często pływają statki, był pięćdziesiąt metrów dalej - relacjonuje dziennik.
Wiele osób kąpie się na dzikich plażach nad Zalewem Szczecińskim w okolicy Polic, gdzie z dna wystają ostre elementy budowlane. Niektórzy pływają w okolicy nabrzeży, przy których do barek ładuje się złom. Podobnie jest nad morzem. Tam wczasowicze kąpią się nawet wtedy, gdy siła wiatru dochodzi do 7-8 stopni w skali Beauforta.
W tym roku zanotowano w województwie zachodniopomorskim już 27 utonięć - alarmuje "Głos Szczeciński".