Pluskwa wyszła na jaw
Wszyscy podsłuchują wszystkich. Politycy przedsiębiorców, biznesmeni dziennikarzy, żony mężów. Szpiegomania jest modna - pisze Dorota Kowalewska w najnowszym "Newsweeku".
08.11.2004 | aktual.: 08.11.2004 09:08
Kiedy wchodzę do katowickiego gabinetu posła Zbyszka Zaborowskiego, lokalnego barona Sojuszu Lewicy Demokratycznej, rozglądam się za słynnym już w śląskich kręgach obrazem pędzla anonimowego malarza. Wisi na bocznej ścianie i nie zachwyca: jakieś żonkile i bławatek w otoczeniu jesiennych, nie wiedzieć czemu, liści. Marcin Łęczek, rzecznik śląskiego SLD, mówi o nim "dzieło impresjonizujące". Obraz, niezależnie od wartości artystycznych, dla fachowca miał inne zalety: znajduje się tuż obok biurka przewodniczącego, a wśród kolorowej roślinności łatwo było zamaskować podsłuch.
- Śpię spokojnie, ale nie czuję się komfortowo - Zaborowski próbuje trzymać fason. Ale kiedy w październiku tego roku wykrył u siebie to "paskudztwo", był wstrząśnięty i szybko pobiegł powiadomić o tym premiera i marszałka Sejmu.
Nietrudno zrozumieć emocje SLD-owskiego posła: pluskwa była profesjonalna, działała na dużą odległość i miała samodzielne zasilanie.
Przypadek Zaborowskiego nie jest bynajmniej odosobniony. W czerwcu tego roku trzeba było "odpluskwiać" magistrat w Dąbrowie Górniczej, gdzie sprawy polityczne mieszają się z biznesowymi, oraz tamtejszy Miejski Zarząd Ulic i Mostów. Rok temu znaleziono pluskwy w gabinecie prezesa firmy Tramwaje Śląskie SA w Katowicach, ale wtedy chodziło o czysty biznes.
- Te przykłady pochodzą ze Śląska, ale mania podsłuchiwania objęła całą Polskę - mówi Roman Zwoliński, specjalista ds. techniki operacyjnej, konsultant ds. nadzoru i kontrnadzoru gospodarczego z 20-letnim stażem w wywiadzie, autor książki "Inwigilacja elektroniczna i bezpośrednia".