W aferze o zasięgu krajowym uczestniczyło co najmniej 16 firm. "Chrzczone" paliwo sprzedawano właścicielom wielu stacji. Tylko przez pół roku, kierujący gangiem, zarobili ponad 7 milionów złotych - powiedział Lech Dąbrowski - rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Płocku. Nie ujawniono o jakie firmy chodzi, ale zamieszanych w aferę zapewne będzie więcej, ponieważ czynności policyjno- prokuratorskie trwają.
Osoby zajmujące się tym procederem, dysponowały trzema bazami do produkcji złej jakości paliwa oraz siecią nabywców, którym nie wydawano faktur za kupione paliwo. Zarobione w ten sposób pieniądze "prali" oni, przepuszczając je przez spółki, które prowadziły fikcyjną działalność gospodarczą. W ten sposób chciano ukryć nielegalne zyski.