Płatna protekcja czy korupcja?
Komisji śledczej udało się wykazać związek
między błędami w pracach legislacyjnych nad ustawą o RTV a
korupcyjną propozycją Lwa Rywina. Tymczasem akt oskarżenia przeciw
Rywinowi zakłada, że takiego związku nie było - powiedział
"Gazecie Wyborczej" Tomasz Nałęcz.
27.10.2003 | aktual.: 27.10.2003 11:14
Gdyby prokuratura postawiła Rywinowi zarzut korupcji, to by oznaczało, że Rywin - poprzez urzędnika państwowego - miał wpływ na załatwienie tego, co obiecywał. Zarzut płatnej protekcji oznacza, że prokuratura uważa, iż Rywin nie musiał mieć możliwości załatwienia tego, co obiecał Agorze, czyli ustawy w kształcie ją satysfakcjonującym - tłumaczy szef komisji śledczej.
Nałęcz zastrzegł, że być może prokuratura w pewnej fazie śledztwa widziała związek między pracami nad ustawą a propozycją Rywina, ale nie znalazła potwierdzających go dowodów i ostatecznie zdecydowała się na niestawianie zarzutu korupcji, tylko płatnej protekcji.
Komisja, dopóki obracała się w kręgu materiałów dowodowych prokuratury, też takiego zarzutu nie potrafiła udowodnić. Teraz zaś pojawia się szansa udowodnienia związku między propozycją Rywina a pracami nad ustawą - oświadczył Tomasz Nałęcz w rozmowie z "GW". (uk)