Plakatowa prowokacja?
Czy komitet wyborczy SLD złamał ordynację,
umieszczając plakaty wyborcze w budynku zajmowanym przez Urząd
Marszałkowski? - zastanawia się "Głos Wielkopolski". Doniesieniem
w tej sprawie zajmie się w środę Okręgowa Komisja Wyborcza w
Poznaniu.
Zawiadomienie o tym, że plakaty kandydatki do Sejmu Krystyny Łybackiej i kandydata do Senatu Andrzeja Nowakowskiego wiszą w gmachu przy placu Wolności w Poznaniu, gdzie znajdują się m.in. dwa departamenty Urzędu Marszałkowskiego, trafiło do poznańskiej delegatury Krajowego Biura Wyborczego.
Ordynacja zabrania umieszczania plakatów "na zewnątrz i wewnątrz budynków administracji rządowej i samorządowej" - przypomina dziennik.
Skierowałem sprawę do OKW. Jeśli uzna, że złamano prawo, może się zwrócić do sądu, który rozpatrzy sprawę w 24-godzinnym trybie wyborczym - mówi dyrektor delegatury KBW, Marek Pudliszak.
Według dziennika sprawa nielegalnie powieszonych plakatów wywołała natychmiastową reakcję SLD. Wysłano ludzi, by sprawdzili, czy plakaty jeszcze wiszą. Potem posypały się oświadczenia w tej sprawie.
Wieszam swoje plakaty wyłącznie w dozwolonych miejscach. Musiałabym oszaleć, gdybym kazała je powiesić w urzędzie. Sądzę, że to jedna z cyklu prowokacji - stwierdziła Krystyna Łybacka.
Szef jej biura poselskiego w piśmie do okręgowego komisarza wyborczego napisał m.in.: "Powstałe zajście traktujemy jako prowokację polityczną, o charakterze incydentalnym, ukierunkowaną na osłabienie szans kandydatki".
W podobnym tonie wypowiedział się rzecznik Nowakowskiego, Przemysław Korab. To jest ewidentna prowokacja polityczna konkurencji - powiedział "Głosowi Wielkopolskiemu". (PAP)