Plaga meszek w Czechach
Czechy nawiedziła plaga meszek. Te maleńkie,
prawie niewidoczne gołym okiem, ale dotkliwie gryzące owady są
piekłem tegorocznego lata - donoszą czeskie media. W ogromnych
ilościach meszki atakują przede wszystkim na południowych Morawach
i w środkowych Czechach.
Miliony meszek, które po czesku nazywają się "muchniczki" to - zdaniem ekspertów - efekt deszczowego i dość ciepłego czerwca. Jest ich zdecydowanie więcej niż komarów i - co gorsza - ludzie są wobec nich praktycznie bezsilni - przyznają naukowcy.
Po ostatnich deszczach, w okresie wylęgu, przeprowadzaliśmy opryski przeciwko komarom. Dały nam spokój. Ale meszki - nie. Są uciążliwe, bo wpadają do oczu, nosa i gardła - powiedział mediom Jirzi Szvigra, kierownik leśnych terenów rekreacyjnych niedaleko Lanżhotu przy granicy ze Słowacją.
Na meszki skarżą się nie tylko turyści na południowych Morawach, ale także rolnicy i leśnicy. Mieszkańcy boją się spędzać wieczory w sadach czy ogrodach, ryzykowne stają się wyjścia na grzyby.
Lekarze uspokajają, że ani komary, ani meszki nie roznoszą w Europie Środkowej żadnych chorób. Ich ukąszenia bywają jednak bardzo bolesne. Możliwe są też niestety infekcje rozdrapanych śladów po ukąszeniu, a także reakcje alergiczne.
Czesi preferują w leczeniu skutków ukąszeń domowe sposoby: okłady z roztworu octu, przykładanie płatków cebuli. Ochronę przed meszkami zapewnia też ponoć obfite natarcie się - przed wyjściem do ogrodu, nad wodę lub do lasu - czystym octem. Nie pachnie to jak perfumy, ale tego zapachu nie lubią także owady - twierdzą Czesi.
Zbigniew Krzysztyniak