ŚwiatPłacimy cenę za ignorowanie Ukrainy

Płacimy cenę za ignorowanie Ukrainy

Unia Europejska zapłaci cenę za wieloletnie ignorowanie Ukrainy, jeżeli ta wybierze na prezydenta prorosyjskiego premiera Wiktora Janukowycza - powiedział francuski eurodeputowany Ari Vatanen.

21.11.2004 | aktual.: 21.11.2004 16:02

Przez całe lata w UE ignorowano Ukrainę. Rezultat jest taki, że dziś nie mamy mądrej polityki wobec Kijowa i nie wsparliśmy w sposób należyty demokratyzacji Ukrainy - oświadczył Vatanen.

Jego zdaniem, jeżeli wybory wygra Janukowycz, a nie jego prozachodni rywal, opozycjonista Wiktor Juszczenko, Ukraina oddali się od integracji europejskiej. Oficjalnie członkostwo w Unii jest celem polityki zagranicznej Kijowa.

Vatanen, francuski deputowany fińskiego pochodzenia, w przeszłości wielokrotny mistrz świata w rajdach samochodowych, przyznał, że Polska jako jeden z nielicznych krajów orędowała na rzecz Ukrainy.

Gdy próbowałem poruszać temat wspierania ukraińskiej demokracji, to wspólny język znajdowałem jedynie z Polakami i politykami z państw bałtyckich - powiedział fińsko-francuski polityk.

Centroprawicowy deputowany skrytykował przy tym "lobby prorosyjskie w ramach UE", które jego zdaniem doprowadza do tego, że Unia patrzy przez palce na postępowanie Rosji w regionie.

Gdy widzę łagodne reakcje (przedstawicieli UE) na rosyjskie ingerencje poza granicami i na wojnę w Czeczenii, przypominam sobie czasy, kiedy mój kraj, Finlandia, przez lata prowadził ostrożną politykę wobec Moskwy. Różnica jest taka, że Finlandii groził potężny sąsiad, a UE nic nie grozi. Nie wiem, skąd bierze się ta paradoksalna "finlandyzacja" Unii - ocenił.

Rosja jest uważana za głównego zainteresowanego zwycięstwem premiera Janukowycza w niedzielnych wyborach. Otwarcie popierały go rosyjskie władze i media, wspierał go również sztab socjotechnologów związanych z Kremlem.

52-letni Vatanen przyznał, że przebywa w Kijowie podczas drugiej tury wyborów prezydenckich prywatnie i że popiera prozachodniego kandydata Wiktora Juszczenkę. (reb)

Jakub Kumoch

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)