PiS prowadzi politykę pustych ambasad
PiS wyrzuca z MSZ ludzi z "korporacji"
Geremka. Tak premier Kaczyński nazwał ludzi, którzy do dyplomacji
przyszli po 1989 roku - pisze "Gazeta Wyborcza".
Niestety nie ma kim ich zastąpić i ambasady w dziewiętnastu
krajach nie są obsadzone - wytyka gazeta.
23.03.2007 | aktual.: 23.03.2007 07:43
W ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy PiS był zmuszony do obsadzenia ludźmi spoza swojego środowiska placówek w Moskwie, Berlinie i przy UE w Brukseli. Presja, by w tych newralgicznych dla polskiej polityki zagranicznej miejscach pojawili się godni reprezentanci Polski, była silniejsza niż niechęć do "korporacji" Geremka.
Minister Anna Fotyga nie wyciągnęła jednak z tego wniosków i nadal pozbywa się ludzi z tzw. starej gwardii, choć nie ma ich następców, którzy znaliby języki i politykę zagraniczną. Coraz więcej ambasad zostaje więc bez ambasadorów. Nie mamy w czym wybierać - przyznaje "GW" jeden z doradców premiera. Sytuację pogarsza - według gazety - ogólna zapaść polskiej polityki zagranicznej. MSZ jest coraz bardziej spychane na bok przez dwie ambitne kancelarie - premiera i prezydenta.
W efekcie nieobsadzonych jest aż 19 ambasad w takich krajach jak: Angola, Białoruś, Bułgaria, Francja, Holandia, Irak, Jemen, Katar, Kazachstan, Kuba, Laos, Liban, Macedonia, Norwegia, Pakistan, Portugalia, Tanzania, Wenezuela i Uzbekistan, a wkrótce bez ambasadora pozostaną nasze kolejne placówki - ostrzega "Gazeta Wyborcza". (PAP)