Pilot śmigłowca stanie przed sądem
Pilot śmigłowca Mi-24 D stanie przed sądem za nieumyślne spowodowanie katastrofy prowadzonej przez siebie maszyny w kwietniu 2003 r. na poligonie w Drawsku Pomorskim. W wypadku zginęły 3 osoby, 6 zostało rannych. Grozi mu od sześciu miesięcy do ośmiu lat więzienia.
04.02.2004 14:55
Akt oskarżenia w tej sprawie trafił do Wojskowego Sądu Okręgowego w Poznaniu - poinformował w środę rzecznik prasowy Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Poznaniu mjr Waldemar Praszkowski.
"Oskarżony przyznał się do winy. Wyjaśniał, że zrobił wszystko, żeby do tragedii nie doszło" - mówił mjr Praszkowski.
Według prokuratury, pilot najpierw samowolnie zabrał na pokład śmigłowca kilka osób, potem - wbrew regulaminowi lotów - wykonywał ewolucje na zbyt niskiej wysokości. Maszyna śmigłami zahaczyła o stojący na poligonie samochód tarpan honker, spadła na ziemię i doszło do pożaru.
Katastrofa śmigłowca Mi-24 D wydarzyła się 4 kwietnia 2003 r. w centrum poligonu drawskiego, podczas manewrów "Donośna Surma 2003" - największych od pięciu lat ćwiczeń polskich wojsk lądowych. Dwaj, z ośmiu żołnierzy lecących śmigłowcem, zginęli na miejscu. Trzeci, który w chwili wypadku znajdował się w miejscu upadku śmigłowca, zmarł po przewiezieniu do szpitala.
Badająca przebieg katastrofy Komisja Badania Wypadków Lotniczych MON ustaliła, że śmigłowiec był sprawny, a pilot, lecąc na małej wysokości z dużymi przechyleniami, popełnił błąd w ocenie odległości maszyny do stojącego pojazdu wojskowego.