Pijany lekarz pod dozorem
(RadioZet)
Prokuratura w Głogowie zawiesiła w prawie
wykonywania zawodu lekarza pogotowia ratunkowego w Górze
(dolnośląskie) 44-letniego Andrzeja J. Był on zbyt pijany, by udzielić pomocy pacjentce. Kobieta zmarła.
Wobec lekarza zastosowano dozór policyjny, polegający na jego przymusowych wizytach w komendzie.
W minioną niedzielę mężczyzna o 7.00 rano objął dyżur w pogotowiu, a 45 minut został wezwany do 88-letniej mieszkanki pobliskiej miejscowości Naratów. Kobieta od kilku lat cierpiała na niewydolność krążenia.
Córka chorej powiedziała, że lekarz siedział na łóżku i biernie przyglądał się, jak sanitariusz i pielęgniarka próbowali reanimować kobietę, wykonując masaż serca. Był tak pijany, że nawet nie był w stanie ich poinstruować.
Dyżurujący doktor miał we krwi prawie trzy promile alkoholu - przyznał, że wypił wcześniej pół litra wódki.
Kluczowe znaczenie dla śledztwa będą miały wyniki sekcji zwłok. Chodzi o ustalenie, czy prawidłowe udzielenie pomocy medycznej mogło uratować kobiecie życie. Zależnie od tego lekarz może być oskarżony o narażenie na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia przez staruszkę lub o podjęcie przez niego czynności zawodowych w stanie nietrzeźwym - traktowane jako wykroczenie.
Lekarz został już dyscyplinarnie zwolniony z pracy w górowskim pogotowiu ratunkowym, którego szefem był od kwietnia tego roku.