Dziennik przypomina, że 1 stycznia wejdzie w życie ustawa o ograniczeniu czasu pracy lekarzy, wymuszona dyrektywą Unii Europejskiej. Resort zdrowia pozostawił wszystko w gestii dyrektorów szpitali. To oni mają negocjować z lekarzami zapewnienie całodobowej opieki medycznej. Z tym może być różnie. W jednym szpitalu uda się, w innym już nie. A lekarzy nie można zmusić do dodatkowych dyżurów ponad 48 godzin w tygodniu - przypomina "Trybuna".
Według niej rozmowy lekarskich związkowców z minister zdrowia nie idą tak, jakby sobie tego życzyła szefowa resortu. Ewa Kopacz liczyła na to, że środowisko medyczne zgodzi się na odroczenie ograniczenia czasu pracy co najmniej o pół roku. Lekarze na to nie poszli. Uzależniają to od podwyżek płac. Doszło do pata, bo resort nie ma kasy na spełnienie lekarskich żądań.