Penderecka broni kościoła
Niewielka parafia Najświętszej Marii Panny Królowej Polski na Woli Justowskiej liczy sobie 4800 parafian. Stała się areną jednego z najgłośniejszych konfliktów ostatnich miesięcy, z metropolitą krakowskim w tle.
11.03.2010 | aktual.: 11.03.2010 11:11
Parafia mieści się na terenie zabytkowym. W skład skansenu wchodzi m.in. karczma z XIX wieku, spichlerz oraz pozostałości po drewnianym zabytkowym (XVI w.) kościele sprowadzonym tu z Komorowic w latach 50.
Kościół spłonął dwa razy - w 1978 roku (wtedy odbudowano go w tym samym stylu m.in. za pieniądze zebrane wśród krakowian) i w 2002 roku. Po raz drugi nie udało się go odbudować. Do dziś msze święte odbywają się w zadaszonej piwnicy - pozostałości po spalonym kościółku. A parafianie wciąż czekają na świątynię. Tylko jaką?
Część z nich, popierana przez Obywatelski Komitet Ratowania Krakowa, chce przenieść na miejsce spalonego kościoła inny - drewniany i zabytkowy, z Jasiennej koło Rożnowa. - Od 10 lat stoi tam i niszczeje. Świetnie zastąpiłby nam spaloną świątynię - mówi Mikołaj Kornecki, przewodniczący Komitetu. Popiera ich Elżbieta Penderecka. - Mieszkamy z mężem na Woli, naprzeciw kościoła, od 1971 roku - tłumaczy.
- Nie mieści mi się w głowie, żeby do skansenu dołączać jakiś murowany kościół z dużym parkingiem. Zamieszkaliśmy w spokojnym i pięknym zakątku! Duża część mieszkańców jest przeciwna tej budowie - tłumaczy.
Dodaje, że zachowania drewnianego charakteru świątyni na pewno chciałby Jan Paweł II. - Przyszedł na miejsce spalonego kościółka tuż przed konklawe w 1978 roku, na którym został wybrany na papieża. Zależało mu na tym, żeby odbudować go w drewnie - zaznacza Penderecka.
Również wielu mieszkańców mówi, że woli tradycyjny kształt kościoła. - Mieszkam tu już 48 lat i kościółek zawsze był drewniany, zabytkowy. Niech tak zostanie - mówi Mirosław Kołodziejczyk. Mieszkańców denerwuje to, że proboszcz parafii zaczął starania o budowę murowanego kościoła, przygotowano już nawet projekt - a nie skonsultował się z mieszkańcami.
Z drugiej strony są jednak mieszkańcy, którzy mają dość ciągłej prowizorki i popierają księdza w jego staraniach o budowę murowanego kościoła. - Osiem lat czekamy. Msze odbywają się w piwnicy przykrytej dachem. Jest zimno i młodzież niezbyt chętnie garnie się na msze. Jestem za zbudowaniem murowanego kościoła - mówi Władysław Słoński.
Ksiądz kanonik Roman Łędzki podkreśla, że w ankiecie, którą przeprowadził, 948 parafian opowiedziało się za murowanym kościołem. Jego oponenci tłumaczą jednak, że trudno było na pytanie "czy chcesz nowego, większego kościoła" odpowiedzieć negatywnie. - Nie zostawiono ludziom wyboru, jaki ma być - mówią.
Proboszcz dodaje, że projektu nie pokazywał, bo był niegotowy. Ale zapowiada, że zrobi to niebawem.
Sprawa oparła się o kurię metropolitalną. Zwolennicy drewnianego kościółka zwrócili się do niej o pomoc. Kardynał Dziwisz wczoraj nie mógł skomentować sprawy - przebywa w Ziemi Świętej.
Nieoficjalnie jednak dowiedzieliśmy się, że bardzo zależy mu na tym, żeby kościół - obojętne, drewniany czy murowany, w końcu stanął na Woli i wierni mieli się gdzie gromadzić. Wojewódzki konserwator zabytków twierdzi natomiast, że kompromis jest możliwy. - Jeśli obok murowanego kościoła stanie drewniany - mówi Jan Janczykowski. - Społeczny Komitet Odnowy Zabytków Krakowa zadeklarował pieniądze na przenosiny - kwituje konserwator.