Pedofilska para zgwałciła dziecko
Policjanci z powiatu słupskiego wspomagani przez gdańskich funkcjonariuszy oraz helikopter poszukują mężczyzny i kobiety, którzy w środę zgwałcili w Kępicach dziewięcioletnią dziewczynkę. Funkcjonariusze apelują o wszelkie informacje o podejrzanie zachowujących się obcych ludziach. Gwałcicieli na własną rękę poszukują też mieszkańcy Kępic. Policja ma już portrety pamięciowe sprawców - 40-letniego mężczyzny i 30-letniej kobiety. Opublikują je, jak tylko sąd i prokuratura wyrażą na to zgodę.
24.07.2006 08:34
Czwartek 20 lipca już na zawsze zapadnie w pamięć mieszkańców Kępic, miejscowości oddalonej o 30 km od Słupska. Nie mogą już spać spokojnie. Szczególnie matki i rodziny, gdzie są małe dzieci. Z nieufnością patrzą na każdą obcą osobę pojawiającą się w ich miasteczku. Gdy słyszą krzyk jakiegoś dziecka zamierają i wybiegają sprawdzić, czy wszystko jest w porządku.
Wszystko za sprawą gwałtu popełnionego na dziewięcioletniej dziewczynce przez przyjezdną parę turystów. Skąd przyjechali i dokąd jadą - na razie nie wiadomo. Policja zaangażowała wszystkie siły i środki, na jakie mogła sobie pozwolić, aby dopaść zboczeńców.
To nie pierwszy gwałt w tej miejscowości. Pierwszy był osiem lat temu. Okoliczności były podobne. Pamiętam tę sprawę jednak nie łączyłbym jej z tą - mówi kom. Józef Czupryniak, komendant policji w Kępicach. Sprawcy do dziś nie odnaleziono - dodaje.
Powrót do domu
Dziewięcioletnia Ania (imię zmienione) feralnego dnia kąpała się wraz z bratem nad jeziorem Obłęże oddalonym od Kępic o 3-4 kilometry. Późnym popołudniem wracali rowerami do domu. Brat Ani ruszył przodem i pojechał drogą asfaltową. Dziewczynka pojechała na skróty boczną, piaszczystą drogą. Tam, jak twierdzi, spotkała mężczyznę i kobietę.
Z tego, co mówi dziewczynka, zaciągnęli ją na górkę w pobliżu drogi i tam zgwałcili - mówią śledczy działający na miejscu przestępstwa. Na górkę wciągnęli jej rower i zastraszyli, że zabiją jej rodziców jeśli będzie krzyczeć. Dlatego nikt nie usłyszał, co dzieje się zaledwie 15 metrów od drogi - tłumaczą policjanci.
Kręcili film
Gdy mężczyzna gwałcił dziecko kobieta przyglądała się ze stoickim spokojem i fotografowała zajście telefonem komórkowym. Po "wszystkim" nakazali dziecko trzymać "gębę na kłódkę" i ucielki.
Wiemy jaki to telefon, wiemy jaki miał kolor - mówią funkcjonariusze. - Wiemy również jak wyglądali, bo sporządzone zostały portrety pamięciowe. Prawdopodobnie w poniedziałek zostaną podane do publicznej wiadomości, chyba że wcześniej ich znajdziemy - dodają.
Policjantom są również znane szczegóły garderoby i biżuterii, jakie mieli na sobie pedofile. My nie podajemy ich ze względu na dobro śledztwa. Wiadomym jednak jest, że zachowywali się jak "profesjonaliści". Zatarli ślady
Na miejscu gwałtu nie zostawili żadnych śladów - dodają kryminalni. Miejsce, gdzie leżał koc nawet nie jest wygniecione. Rowerek dziewczynki wytarli szmatą. Nie pozostały na nim żadne ślady - dodają.
Policjanci podejrzewają, że para może działać na zlecenie większej szajki pedofilskiej. Utrwalone materiały mogą trafić do Internetu, gdzie za pieniądze będą rozpowszechniane.
Zatrzymanie ich to priorytet dla nas - twierdzi Czupryniak. Nie wykluczamy żadnych śladów. Nie wykluczamy, że przyjechali do nas na gościnne występy oraz tego, że mogą pochodzić z pobliskich, jak i dalszych miejscowości naszego terenu - dodaje.
Wczoraj do akcji poszukiwawczej zaangażowano śmigłowiec, bo istnieje podejrzenie, że para lubieżników nie opuściła granic powiatu.
Strach i lincz
Specjalnie wynajęłam opiekunkę - twierdzi pani Jola ze sklepu w centrum Kępic. Nie wiem co bym zrobiła takim ludziom. Przecież do końca życia to dziecko będzie żyło ze świadomością gwałtu. To straszne - dodaje.
Policja oprócz tego, że poszukuje przestępców musi ich również chronić. Ludzie mówią o linczu - opowiada Czupryniak. Gdyby wpadli w ich ręce, to nie wiem czy zdążylibyśmy dojechać na miejsce - dodaje.
Dziewięcioletnia Ania jest aktualnie pod opieką psychologa.
Marcin Kamiński