Paryż płonie
Ósmą noc z rzędu na przedmieściach aglomeracji paryskiej trwały starcia między młodymi ludźmi, głównie imigrantami z Północnej Afryki, a policją.
21.02.2017 13:19
Jak podała rano policja, w nocy z czwartku na piątek podpalono ponad 400 samochodów osobowych i 27 autobusów w zajezdni w Trappes. W ogarnięte zamieszkami okolice skierowano około tysiąca policjantów - podała AFP.
Najgorsza sytuacja jest nadal w departamencie Seine-Saint-Denis na północy Paryża, ale według rzecznika tamtejszej policji, noc z czwartku na piątek jest nieco spokojniejsza od poprzednich.
Z powodu trwających od ponad tygodnia zamieszek korzystanie z komunikacji miejskiej jest bardzo utrudnione. Po zaatakowaniu miejskiego autobusu w Stains, w niespokojnych osiedlach całkowicie wstrzymano w czwartek wieczorem kursowanie tramwajów i 21 linii autobusowych.
W Neuilly-sur-Marne na wschód od stolicy zdewastowano kilka wozów policyjnych. Jak podała AFP, pięciu funkcjonariuszy zostało lekko rannych. Do północy zatrzymano ok. 20 osób. Agencje informują, że po raz pierwszy doszło do aktów wandalizmu poza aglomeracją paryską - w Dijon w Burgundii wandale podpalili kilka samochodów.
Przedstawiciele niespokojnych osiedli zarzucają francuskim władzom bierność i lekceważenie kryzysu, po tym jak premier Dominique de Villepin zapowiedział, że później w tym miesiącu przedstawi "plan działań dla przedmieść". Według urzędników miejskich, trzeba działać natychmiast, ponieważ wystarczy jedna ofiara śmiertelna, żeby rozruchy rozlały się jeszcze bardziej.
Zamieszki wybuchły w zeszłym tygodniu na ulicach Clichy-sous-Bois, w Seine-Saint-Denis, po tragicznej śmierci dwóch nastolatków, którzy zginęli, kiedy ukryli się w transformatorze, uciekając przed policją. Trzeci z uciekających z nimi chłopców został ranny.