Parlament w ciemnościach
Słowaccy parlamentarzyści musieli wychodzić z sali obrad po omacku - nie ma w niej okien, a przez
pół godziny nie było prądu.
27.10.2004 | aktual.: 27.10.2004 13:46
Niech minister Rusko tak się nie spieszy z prywatyzacją sektora energetycznego - krzyknął (mikrofony też nie działały) prowadzący obrady wiceprzewodniczący Słowackiej Rady Narodowej Viliam Viteska.
Minister gospodarki Pavol Rusko prowadzi w tych dniach rozmowy z włoskim inwestorem w sprawie sprzedaży 66% akcji Elektrowni Słowackich - koncernu produkującego u naszego południowego sąsiada energię elektryczną, także w dwóch elektrowniach atomowych.
Zadowoleni byli parlamentarzyści-palacze; dzięki posiadanym zapałkom i zapalniczkom mogli wskazać koleżankom i kolegom wyjście z sali obrad.
Po 30 minutach żarówki w parlamencie ponownie się zapaliły i wznowiono obrady. Teraz parlament jest na zasilaniu awaryjnym - powiedział, uśmiechając się wiceprzewodniczący parlamentu Viteska.
Kłopoty z prądem były już powodem przerwy w obradach plenarnych parlamentu w Bratysławie - wówczas kilkugodzinnej - w maju tego roku. Nie działały maszyny do głosowania i początkowo sądzono, że to z powodu wirusa. Okazało się, że powodem było niskie napięcie.