Parkingowy niewypał
Nowy system pobierania opłat za postój w centrum Łodzi kompletnie nie wypalił. Sprawdziliśmy to na kilku płatnych odcinkach ulic. Choć wszystkie zastawione były autami, biletów wsadzonych za wycieraczkę albo za szybę doliczyliśmy się kilku.
20.01.2004 07:50
Na odcinku al. Kościuszki między ulicami Zamenhofa i Struga stały 44 pojazdy. Bilet parkingowy widoczny był za szybą... jednego samochodu. W pozostałych, jak za czasów starych zasad parkowania, za wycieraczkami tkwiły karteczki z wypisaną godziną przyjazdu. Podobnie było na kolejnych odcinkach al. Kościuszki i ul. Zachodniej. Wielu parkingowych w ogóle nie wydaje biletów i pieniądze od kierowców bierze do kieszeni.
– Ja mam szukać parkingowego? – obruszył się kierowca forda, który zatrzymał się na płatnym miejscu. – Pierwsze słyszę.
Zmotoryzowani łodzianie nie zdają sobie sprawy, że uchwała parkingowa nałożyła na kierowcę obowiązek zadbania o to, by parkowanie było opłacone. To on ma odnaleźć parkingowego. Niestety, w niektórych płatnych miejscach jest to niemożliwe, bo inkasentów zwyczajnie nie ma.
Kierowcy, który nie będzie miał ważnego biletu, grozi mandat – 50 zł. Pracownicy Zarządu Dróg i Transportu ukarali już 100 właścicieli pojazdów.
– Zarówno kierowcy, jak i parkingowi nie są przygotowani do nowego systemu pobierania opłat – mówi z rozbrajającą szczerością Adam Żeberkiewicz z Zarządu Dróg i Transportu. – W lutym odbędzie się przetarg na obsługę płatnych stref, może nowe umowy będą dawały nam większe możliwości w zakresie egzekwowania właściwego postępowania inkasentów.
(tj,mt)