Papa polo
Na polskich listach bestsellerów płytowych dominują nagrania dokumentujące pontyfikat Jana Pawła II. Oprócz
płyt znakomitych i intrygujących są i karygodne, twierdzi "Gazeta
Wyborcza". Najbardziej kuriozalne tak bardzo ocierają się o
estetykę kiczu i tandety, że można mówić o narodzinach nowego
zjawiska - papa polo.
Firmowane przez Związek Producentów Audio Video zestawienie OLIS nie pozostawia wątpliwości. W miesiąc po śmierci Papieża Polacy kupują wydawnictwa fonograficzne związane z Karolem Wojtyłą. Najwyżej notowany jest "Tryptyk rzymski", poezja papieża śpiewana przez Stanisława Soykę. Album doszedł do trzeciego miejsca. Wyprzedza go tylko kolejna część składanki "BRAVO Hits" oraz Krzysztof Kiljański i jego "In The Room".
Album Soyki to wierzchołek góry lodowej. Poza nim na liście jest jeszcze siedem innych "papieskich" wydawnictw. Kolejne tytuły dorzucić można po wizycie w sklepach internetowych. To płyty bardzo różne. Na tle większości z nich "Tryptyk", to rodzynek w cieście. Dzieło autonomiczne, oderwane od współczesnego kontekstu. Pozostałe nie trzymają już tak wysokiego poziomu artystycznego.
Niektóre nie trzymają w ogóle żadnego poziomu. Czasem można usłyszeć na nich głos Jana Pawła II. Inne po prostu dokumentują papieskie wizyty w ojczyźnie. Jeszcze inne łączy z Ojcem Świętym tylko tytuł i jego zdjęcie na okładce.
Jak ma się to do niedawnego apelu Episkopatu o uszanowanie pamięci Jana Pawła II i niewykorzystywanie jego wizerunku do celów komercyjnych - pyta "Wyborcza". Ale według gazety po części winne są także władze kościelne, które nie naciskają zbytnio na wydawców papieskich pamiątek, bo traktują ich aktywność jako formę propagowania nauki papieża. Tylko w nielicznych przypadkach nie wyrażają zgody na wykorzystanie papieskich nagrań, oczywiście pod warunkiem, że wydawca w ogóle o taką zgodę wystąpi. A jeśli tego nie zrobi? Konsekwencje są praktycznie żadne. Papa polo rozwija się bez przeszkód.(PAP)
Więcej: Gazeta Wyborcza - Papa polo