Państwo to kto?
Zdezelowany system polityczny niejawnych powiązań rodem z "Matriksa" zawdzięczamy po trosze wszystkim partiom. Ale lewica doprowadziła go do ostatecznej deformacji - pisze "Newsweek"
Przed kilkoma tygodniami "Newsweek" postawił hipotezę, że reforma służby zdrowia Mariusza Łapińskiego została przeprowadzona po to, by ułatwić zgarnianie pieniędzy przez grupy interesu związane z SLD. Rzecznik rządu Michał Tober zareagował natychmiast: "Są granice absurdu, poza które nie należy wychodzić". Ciekawe, czy dziś rzecznik Tober potrafiłby wskazać granice absurdu, których nie przekroczyli jego koledzy. Mamy współpracę lokalnych polityków SLD z gangami na dole, w Starachowicach, i przeciek w MSWiA, czyli na samej górze. Właśnie takie zjawiska określa się mianem "mafia".
Wielokrotnie zastanawiano się w Polsce, co zrobić z rakiem korupcji - czy radą jest więcej wolnego rynku, czy przeciwnie - więcej kontroli państwa, uchwalanie nowych ustaw czy pilnowanie standardów? Ale gdy dowiadujemy się, że lokalni działacze polityczni trzymają - jak w Starachowicach - sztamę z bandziorami, i to być może z błogosławieństwem ważnych postaci partyjnej czy rządowej centrali, wówczas pytania muszą już dotykać sfery bezpieczeństwa całego państwa.
- To jaką aferą mam się zająć? Która jest najważniejsza? - pytał telewizyjny reporter swoich kolegów, obsługujących w ubiegłym tygodniu obrady parlamentu. Można go zrozumieć, gdy jedna afera goni drugą. A kiedy nie ma akurat poważnych zarzutów o korupcję, czy malwersację, to pojawiają się o jazdę po pijanemu. Sojusz Lewicy zachowuje się ostatnio jak człowiek, który nie panuje nad własnym organizmem.
Gdy spytać Rosjan, kto nimi rządzi, odpowiedź padnie błyskawicznie: Putin. Kto rządzi Ukrainą? Oligarchowie. Kto rządzi Polską? Nie Miller jako premier i nie rząd. Bliżej niesprecyzowane towarzystwa, układy polityków, biznesmenów, ludzi z półświatka, kliki małomiasteczkowe i wielkomiejskie - porozrzucane po całym kraju. A więc bezhołowie? Być może działania oparte na związkach personalnych, w celu budowania prywatnych fortun i wpływów, były wliczone w strategię obecnie rządzącego obozu, tylko że bieg zdarzeń wymknął mu się na moment spod kontroli. Jedno jest pewne - ukradli nam państwo. Ale kto?
Więcej: Newsweek - Państwo to kto?