Panią Waniek woził BOR
Danuta Waniek to jedyny szef Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, którego - do wczoraj - służbowym samochodem woził funkcjonariusz BOR. Dlaczego? To "zastrzeżone, poufne, tajne i ściśle tajne" - pisze "Gazeta Wyborcza".
Dlaczego akurat Waniek? Sama wystąpiłam do BOR o przyznanie mi tego konkretnego funkcjonariusza - powiedziała dziennikowi wczoraj szefowa KRRiT.
Poznałam go w 1995 r., kiedy jako szefowa Kancelarii Prezydenta dostałam ochronę BOR. W 1998 r., gdy złodziej ukradł mi na światłach torebkę z samochodu, poprosiłam wicepremiera Janusza Tomaszewskiego o ochronę. I znów chciałam pracować z tym konkretnym funkcjonariuszem. I potem, gdy zostałam powołana do KRRiT, poprosiłam szefa BOR o przydzielenie mi znów tego właśnie funkcjonariusza.
Dlaczego kolejni szefowie BOR przydzielali Danucie Waniek funkcjonariusza, choć ochrona BOR ustawowo jej nie przysługiwała? Nie udzielamy odpowiedzi dotyczących informacji objętych klauzulą "zastrzeżone", "poufne", "tajne" i "ściśle tajne"- wyjaśnia na piśmie rzeczniczka BOR.
Waniek jest teraz przykro, bo jej kierowcę odwołano niemal z dnia na dzień. Obliczyliśmy właśnie, że razem jeździliśmy siedem lat. Dla nas to nie jest bez znaczenia. To wyjątkowo taktowny, rzetelny i przyzwoity pracownik BOR.
Pensję kierowcy płaciła KRRiT, bo nie pracował jako ochroniarz, ale tylko jako kierowca. Waniek jednak mówi, że kilka razy ochronił ją przed atakami. Jestem kobietą, kilka razy przegrałam z przestępcami - tłumaczy na łamach "Gazety Wyborczej". (PAP)