Pajęczyna obłudy
Naprawdę nikogo nie obchodziło, po co budował monstrualny loch?
05.05.2008 | aktual.: 05.05.2008 11:48
Wygląda to jak zaraza. W momencie,gdy austriackie media wciąż dyskutują, czy w sprawę porwania i ponad ośmioletniego przetrzymywania Nataschy Kampusch mogły być zamieszane jeszcze inne osoby, odkryta zostaje kolejna tragedia. „Niepojęte”, „obrzydliwość”, ale także „nic mnie już nie zdziwi” i „a zawsze tak miło się kłaniał” – tak Austria zareagowała na wieści o przypadku Josefa Fritzla. Jego żona Rosemarie nie miała podobno pojęcia, jaki dramat rozgrywa się w piwnicy. Było to pomieszczenie, do którego wyłączny dostęp miał jej mąż, drzwi zamykane były na kod cyfrowy, który znał tylko on.
Wszystko było "w normie"
Trójka z dzieci urodzonych przez przetrzymywaną kobietę żyła z małżeństwem Fritzlów pod jednym dachem – uchodziły za znajdy. Chodziły do szkół, klubów, wiodły całkiem normalne życie. W czeluściach piwnicy wegetowała natomiast trójka ich rodzeństwa. Josef Fritzl miał poza tym sześcioro dzieci z żoną. Żadne z nich, żaden sąsiad ani urząd nie byli zaskoczeni faktem,że Elisabeth, która zaginęła w 1984 roku, od czasu do czasu podrzuca dzieci pod drzwi rodziców – każde z listowną prośbą, by jej nie szukać. Wszyscy przez 24 lata zdawali się wierzyć w pajęczynę kłamstw namotaną przez Josefa F.
Alexander Musik
Pełna wersja artykułu dostępna w aktualnym wydaniu "Forum".