Owrzodzone karpie prosto z Reala
Owrzodzone i zapleśniałe karpie wciskał w promocji podsłupski hipermarket Real swoim klientom. Pływające w ogromnej kadzi ryby były w sprzedaży od sześciu dni. Dopiero kiedy zaalarmowani przez czytelników dziennikarze "Głosu Pomorza" kupili taką rybę, zniknęły z hipermarketu.
08.12.2005 | aktual.: 08.12.2005 09:42
Nie wiadomo, ilu klientów Reala kupiło ostatnio karpia, ale na pewno sporo, bo 9 złotych za kilogram to cena bardzo kusząca. "GP" dowiedział się jednak, że dostawa 300 kilogramów ryb, razem z którymi pływały sztuki z objawami choroby wrzodowej i pleśniawki, była w sklepowym asortymencie już szósty dzień.
Zdaniem Izoldy de Saint-Paul, rzecznika prasowego sieci Real, podczas dostawy ryby wyglądały normalnie. - Ich wady ujawniły się po jakimś czasie - twierdzi.
Jednak kiedy 6 grudnia "GP" kupił jedną z ryb, wyglądała odrażająco: jej ciało pokrywały wielkie rany z białym nalotem. Mimo to ekspedientka bez mrugnięcia okiem wyjęła chorego karpia z mętnej wody pełnej podobnie wyglądających ryb, zapakowała i sprzedała.
Chorego karpia "GP" zaniósł wczoraj do słupskiej Inspekcji Weterynaryjnej. Inspektorzy natychmiast pojechali na miejsce. - Wczoraj rano sklep wycofał ryby ze sprzedaży - powiedział inspektor Jan Kowalczyk.
IW zdążyła sprawdzić zaledwie 10 procent ryb z całej dostawy. Ale mimo to dwa karpie miały objawy choroby wrzodowej. Inne były w bardzo złym stanie: poobijane, pokaleczone, z otartą skórą. Inspektorzy zapewnili "GP" , że chore ryby zostaną zutylizowane, a te okaleczone trafią na przerób przemysłowy. - Zjedzenie takiego karpia nie grozi zatruciem - uspokaja Kowalczyk. - Według prawa nie powinny one jednak trafić do sprzedaży. Zastanowimy się nad karą dla Reala, z pewnością zbadamy, jakiej jakości są ryby u dostawcy.
Tymczasem Real... nie ma sobie nic do zarzucenia: - Ryby zostały wycofane ze sprzedaży. Na tym dla nas sprawa się kończy - mówi Izolda de Saint-Paul.(PAP)