Oszustwa "na puszkę"
Coraz częściej spotykamy na ulicach osoby,
które proszą o datki na różne cele: pomoc dzieciom
niepełnosprawnym, chorym i biednym. Wśród kwestujących są
przedstawiciele organizacji o dużych tradycjach, którym można
zaufać, ale też firm czy fundacji w ogóle nieznanych - pisze
"Kurier Szczeciński". Często trudno odróżnić tych, którzy
zbierają datki naprawdę w dobrej wierze, od zwykłych oszustów -
podkreśla dziennik.
18.07.2004 | aktual.: 19.07.2004 07:38
Zdarzało się, że ktoś zbierał pieniądze i podszywał się pod naszą organizację - mówi "Kurierowi Szczecińskiemu" Regina Gomółka, dyrektor biura Zachodniopomorskiego Zarządu Okręgowego Polskiego Czerwonego Krzyża. Ktoś prosił o datki w zakładzie pracy. Poinformował nas o tym pewien mężczyzna. Nie było wątpliwości, że pieniądze zbierał oszust. Nasi wolontariusze nigdy nie chodzą pojedynczo. O zdarzeniu powiadomiliśmy policję - dodaje.
PCK o swoich kwestach zawsze wcześniej informuje za pośrednictwem mediów. A jego wolontariuszy można poznać po tym, że mają przy sobie oznakowane puszki - z czerwonym krzyżem i identyfikatory ze znakiem organizacji. Sama puszka oznaczona tak jak te czerwonokrzyskie niestety nie może być gwarancją uczciwości zbierającego - zaznacza "Kurier Szczeciński". Zdarzają się napady na naszych wolontariuszy - mówi Regina Gomółka. Bywa więc, że nasze puszki trafiają w ręce złodziei, którzy mogą je później wykorzystać. Nieufność powinny wzbudzić przede wszystkim osoby, które po datki przychodzą do domów. (PAP)