Działania szajki były następujące. Barbara B. proponowała aptekarzom sprzedaż np. testów do badania moczu, zostawiała na miejscu kilka testów, ulotki i numer kontaktowy do siebie. Po jakimś czasie do apteki przychodziła inna osoba, która kupowała jeden z najdroższych towarów i niby mimochodem interesowała się pozostawioną ulotką - sugerowała, że jest zainteresowana zakupem dużej partii testów.
Naiwny aptekarz dzwonił do Barbary B. i umawiał się na dostawę za kilka tysięcy złotych. Dostawał towar, płacił, lecz – jak można się domyślić - odbiorca testów nie pojawiał się. Co więcej, w paczce nie było zamówionych testów, ale... papierki lakmusowe.
Wcześniej kielecka policja rozesłała portrety pamięciowe oszustów, które trafiły do aptek. Bardzo pomogło to w złapaniu oszustów.
Nadal poszukiwana jest trzecia osoba działająca w szajce. Barbarze B. i Michałowi K. grozi do 8 lat pozbawienia wolności.