Ostra mamuśka
„Mały sukinsyn” kontra „opętana seksem hipiska” – w takim tonie rozgrywa się publiczny konflikt między pisarzem Michelem Houellebecqiem a jego matką.
09.06.2008 | aktual.: 09.06.2008 12:48
W kącie lankijskiej kawiarni w północnym Paryżu siedzi pomarszczona 83-osami splecionymi w szkarłatne warkocze. Lucie Ceccaldi wygląda na nieszkodliwą, miłującą pokój poczciwą staruszkę, ale cała Francja zastanawia się, czy ta emerytka o plugawym, ociekającym jadem języku nie jest przypadkiem najokropniejszą z mam.
Synem Ceccaldi jest Michel Houellebecq, najbardziej utytułowany i obsypany nagrodami współczesny pisarz francuski. Podstarzały enfant terrible literatury, którego nihilistyczne, szokujące powieści zapewniły mu status geniusza. Mówiąc, że rodzice naprawdę mogą spieprzyć człowiekowi życie, Philip Lark wyraził opinię podzielaną przez większość pisarzy. Ale Houellebecq poszedł znacznie dalej w swoim obrzydzeniu dla „starej zdziry”, jak opisywał matkę.
Fakt, że Ceccaldi zostawiła go w dzieciństwie pod opieką dziadków, by podróżować po Afryce z mężem, odcisnął piętno na całej jego pisarskiej twórczości. W międzynarodowym bestselerze „Cząstki elementarne” Houellebecq stworzył jedną z najbardziej ohydnych postaci matek, jakie zna współczesna literatura. Samolubnej, ogarniętej obsesją seksu hipiski, którą – żeby już nie było żadnych wątpliwości o kim mowa – nazwał „Ceccaldi”. Jego bohaterka zostawia maleńkiego syna utytłanego w kupie na poddaszu, a później porzuca go, żeby móc oddać się uciechom wolnej miłości w dziwnej sekcie. W innym miejscu pisarz skarży się na „fundamentalną skazę psychiczną”, jaką zostawiła w nim matka. Nie rozmawiał z nią od 17 lat. W jednym z wywiadów powiedział nawet, że dla niego już jest martwa.
Mały dorobkiewicz
Pewnego dnia Ceccaldi opuściła swój szałas stojący na jednej z plaż francuskiej wyspy Réunion na Oceanie Indyjskim i zabrała głos we własnej obronie, publikując wspomnienia. Nazywa w nich syna „złym, głupim, małym sukinsynem”, dodając, że „choć wyszedł z jej łona, jest kłamcą, oszustem, pasożytem, a co więcej małym dorobkiewiczem gotowym uczynić wszystko dla sławy i pieniędzy”.
To niewątpliwie literacka pyskówka tej dekady we Francji. Ale w miarę jak Ceccaldi kontynuuje paryskie tournée, obsmarowując sławnego syna, to, co początkowo elektryzowało literacki światek, obecnie ogląda się z coraz większym bólem. Wytrząsając się nad „Cząstkami elementarnymi”, Ceccaldi pisze: „Jeśli kiedykolwiek odważy się ponownie użyć mojego nazwiska, chlasnę go w twarz i powybijam mu wszystkie zęby, możecie być tego pewni. I nie pomogą mu nawet jego wydawcy”.
Angelique Chrisafis