Osaczyć agentami Wojtyłę - planowała SB
W 1978 r. bezpieka chciała przeprowadzić grę
operacyjną w otoczeniu kardynała Karola Wojtyły. Jej celem było
wypromowanie tajnych współpracowników SB tak, by mieli szansę
zająć najważniejsze stanowiska w Kościele. Wśród nich był jeden z
biskupów TW Ramzes - wynika z dokumentów bezpieki, do których
dotarł "Dziennik".
10.01.2007 05:40
W ramach tej samej operacji SB miała zamiar kompromitować duchownych otaczających Karola Wojtyłę. Chodziło o osoby bliskie kardynałowi, które w mniemaniu bezpieki miały wrogi stosunek do władzy państwowej.
Takie informacje wynikają z dokumentu pt. "Plan pracy wydziału I Departamentu IV MSW na lata 1978 - 1979 r.", w którego posiadaniu jest "Dziennik". Powstał on w komórce MSW mającej na celu inwigilację najwyższych władz kościelnych. Podpisali go płk Zenon Płatek oraz mjr Adam Pietruszka zamieszani w zabójstwo ks. Jerzego Popiełuszki w 1984 r.
W 1978 r. bezpieka przewidywała, że kardynał Wojtyła - człowiek wyjątkowo niewygodny dla władz PRL - ma ogromne szanse objąć schedę po prymasie Stefanie Wyszyńskim, i chciała się przygotować na tę ewentualność. Celem operacji PRL-owskich służb było: "wprowadzenie do grona kandydatów do najważniejszych stanowisk kościelnych" tajnych współpracowników SB. Jak? "Poprzez prowadzenie kombinacji operacyjnych mających na celu podniesienie u kard. Karola Wojtyły autorytetu naszych źródeł informacji".
Akcja, czytamy w dokumencie, "dotyczyć będzie następujących tajnych współpracowników: Delta, Skorpion, Hełmoński, Ramzes (biskup) oraz Docent i Seneka (osoby świeckie mogące odgrywać znaczącą rolę w "Tygodniku Powszechnym" i Biurze Prasowym Episkopatu)".
Bezpieka jednocześnie chciała zadbać o to, by osoby z otoczenia kardynała Wojtyły, które uznała za wrogie w stosunku do władz państwowych miały jak najmniejsze szanse na zajęcie wysokich stanowisk. W tym celu miano podjąć kroki operacyjne prowadzące do ich skompromitowania.
Do wrogów zaliczono księży: Stanisława Dziwisza, Franciszka Macharskiego, Andrzeja Bardeckiego i Adama Bonieckiego. (PAP)