Orkiszewski wraca do szpitala
Na docenta Marka Orkiszewskiego przed
drzwiami Wojewódzkiego Szpitala Dziecięcego czekali w czwartek
rodzice małych pacjentów i dziennikarze. Dyrektora Bogumiła
Kurowskiego, który prawie rok temu zwolnił chirurga z pracy, nie
było - pisze bydgoska "Gazeta Pomorska".
Dziennik przypomina, że wypowiedzenie lekarzowi wręczono 1 lipca ubiegłego roku wraz z zakazem wstępu na teren szpitala. Pretekstem do zwolnienia było pismo, jakie Orkiszewski wystosował do kasy chorych w sprawie zwiększenia zakontraktowania badań urodynamicznych dla niepublicznego zakładu leczniczego. Dyrektor Kurowski uznał to za działanie na szkodę "swojej" lecznicy.
Orkiszewski przywrócenia do pracy domagał się przed sądem pracy. Dwie instancje orzekły to samo: dyrektor nie miał prawa zwalniać lekarza, bo nie on jest jego pracodawcą, lecz rektor Akademii Medycznej w Bydgoszczy. To pod jej auspicjami działa, przy WSD, toruńska klinika, którą kierował Orkiszewski.
Przed sądem dyrekcja szpitala przedstawiała chirurga jako konfliktowego, a nawet nieuczciwego człowieka. Te zarzuty nie znalazły potwierdzenia. Wyrok umożliwił Orkiszewskiemu powrót do szpitala na dotąd zajmowane stanowisko, choć wyrok nie jest prawomocny.
Czwartkowego ranka, na pół godziny przed rozpoczęciem dyżuru, przed szpitalem na Orkiszewskiego czekała grupa rodziców małych pacjentów. To głównie ich determinacja przekonała lekarza, że jest sens walczyć o powrót do kliniki. "Nie każdy musi przechodzić przez taki sprawdzian, jak ja. Najczęściej człowiek przechodzi przez życie i nie ma okazji powiedzieć, o co mu chodzi" - powiedział Orkiszewski odbierając bukiet kwiatów. Nie wiedział, czy się cieszyć, czy nie.
Tymczasem kwiatami i nieskrywaną radością docenta Orkiszewskiego przywitali też lekarze z innych oddziałów. Przez szpital przetoczyły się w czwartek ekipy różnych stacji telewizyjnych. "Od poniedziałku zaczynamy operacje. Już jest ułożony plan. Sporo dzieci czeka na naszą pomoc" - mówi "Gazecie Pomorskiej" Orkiszewski.