Orgietki na dawnej plebani
W budynku przy ul. Katowickiej w Chorzowie przez sto lat mieściła się
plebania kościoła ewangelicko-augsburskiego. Niedawno otworzyła tam swe podwoje... agencja towarzyska. Wierni są oburzeni. A właściciel przybytku grzesznej miłości nie widzi problemu: - Do nas, jak do konfesjonału, przychodzą ludzie z różnymi troskami. My im pomagamy...
09.02.2004 07:00
Zabytkowy budynek plebanii do niedawna stał zagrzybiony, z odrapanymi murami. Teraz z daleka widać zachęcający klientów neon z dziewczyną, czerwone światełka w oknach i krzykliwy napis: "Euro-Club". Prawdziwie europejska noc na plebanii kosztuje 300 zł.
- To doskonałe miejsce na agencję towarzyską. Przy trasie w stronę Bytomia i Wrocławia, niemal w samym centrum miasta ? mówi Marek P. (32 l.), właściciel.
W dawnej jadalni probostwa stoi kute w metalu łoże, podest do tańca przy rurkach. Na ścianach wiszą pochodnie i kryształowe lustra. Do dyspozycji klientów liczne pokoje. W każdym łóżko, kabina prysznicowa. Wkrótce w piwnicach plebanii będzie sauna, jacuzzi, basen, a dla twardzieli - sale sado-maso. Na panów, spragnionych miłosnych uciech, czeka 14 atrakcyjnych dziewczyn. Spełnią każdą zachciankę.
- Chorzowianie wiedzą, że była tu niegdyś plebania, przychodzą, spoglądają. Podoba im się nowy wystrój. Charakter obiektu się nie zmienił, bo zawsze na plebaniach jest wesoło ... - tłumaczy właściciel. - Do nas, jak do konfesjonału, ludzie przychodzą z różnymi troskami i problemami, my im po prostu pomagamy - dodaje Marek P.
Jak do tego doszło? W 1997 roku władze Chorzowa podpisały porozumienie z parafią i wymieniły się budynkami. Parafia dostała nową siedzibę, nieruchomość przy Katowickiej przejęło miasto. Dwa lata później kupiła ją krakowska spółka za 430 tys. zł. I wykorzystała po swojemu.
- Od pięciu lat nie jesteśmy właścicielem obiektu. Budynek ma charakter mieszkalny, prawo nie pozwala narzucać kupującemu sposobu zagospodarowania obiektu - tłumaczy Gabriela Kardas (42l.), rzecznik chorzowskiego urzędu miejskiego Jerzy Romański, ksiądz proboszcz parafii ewangelicko-augsburskiej w Chorzowie, załamuje ręce.
- Takie mamy czasy, cóż mogę zrobić? Wybór mnie i parafianom nie podoba się. Ale nasze protesty, listy z petycjami i tak nic nie zmienią - przyznaje zrezygnowany.
Agencja na plebanii? - To bezczeszczenie poważnych miejsc - oburza się Małgorzata Kantorowska (26 l.) z rządzącego miastem prawicowego ugrupowania Wspólny Chorzów, choć sama nie gardzi golizną. W listopadzie ub.r. wystąpiła na rozkładówce "Playboya". Ale takie przybytki? Co to, to nie. - W Chorzowie agencje towarzyskie wyrastają jedna po drugiej. Wykorzystuje się tam biedne dziewczyny. Od marca, jako radna, zajmę się agencjami, ograniczę ich liczbę w mieście - zapowiada Kantorowska.
Renata Cius