Opera i balet a może kabaret...
Rosyjscy artyści po dzisiejszym koncercie w Opolu chcą wracać do Moskwy. Kolejnych występów w Polsce nie będzie, szykują się za to procesy.
Jeszcze w poniedziałek wieczorem ich impresario Cezary Szyjko informował, że szef podlaskiej agencji, organizator polskiej trasy koncertowej, nie zapłacił artystom za występy i zniknął, szuka go policja. Szyjko zapewniał jednak, że kolejne koncerty odbędą się zgodnie z planem, bo mają innych organizatorów, a zwrotu pieniędzy (ok. 500 tys. zł) od niesolidnego kontrahenta będzie się domagał w sądzie. Tymczasem wczoraj to właśnie Cezarego Szyjko Rosjanie oskarżyli o oszustwo.
- Nie przyjechał do Opola, tylko zadzwonił i oznajmił, że ludzie nie kupują biletów, nie chcą nas oglądać, dlatego nie będzie już żadnych występów – mówi Jewgienij Kern, baletmistrz z Teatru Balszoj. – My już nie wiemy, co o tym wszystkim myśleć, mamy wiele pytań i wątpliwości, na które ten pan już nam pewnie nie odpowie. W Opolu wystąpimy, bo tu zajęła się nami agencja Ton-Art i zapewniła, że za koncert nam zapłaci.
Rosyjscy artyści odgrażają się, że po powrocie do Moskwy złożą na swojego impresario pozew do sądu. Jego konflikt z szefem Podlaskiej Agencji Koncertowej ich nie obchodzi, bo – jak tłumaczą - nie z nim, a z panem Szyjko podpisali kontrakt.
- Wpadliśmy w ręce oszustów – uważa Łarisa Rudakowa, gwiazda opery Balszoj. - I jeden, i drugi to ludzie niekompetentni, nie umieli tego tournee’ zorganizować, to znaleźli sobie pretekst polityczny. Dzisiaj jestem przekonana, że żadnej polityki w tym nie było.
Jan Durkacz, szef opolskiej Agencji Artystycznej Ton-Art podziela tę opinię. - Świtoniak z podlaskiej agencji i ten Szyjko są „po jednych pieniądzach” – mówi krótko. – Ja też zostałem przez nich oszukany. Rzecz w tym, że Ton-Art jest nie tylko organizatorem opolskiej gali rosyjskich artystów, ale wziął na siebie także techniczną obsługę całej trasy koncertowej.
- Obsłużyliśmy dwa koncerty, umowy nie zdążyliśmy podpisać, bo ten facet z Białegostoku nas zwodził – tłumaczy. – I straciliśmy na tym. Za każdą obsługę powinniśmy dostać około 6 tysięcy zł. Z panem Szyjko już nie chcę rozmawiać, podlaską agencję podam do sądu, chociaż jak znam życie to strata czasu, a koncert w Opolu będzie, żeby wstydu nie było.
Wczoraj Cezary Szyjko był już nieuchwytny, ujawnił się natomiast Witold Świtoniak, szef Podlaskiej Agencji Koncertowej i w wypowiedzi dla PAP stwierdził, że nie jest nic winien artystom, a Szyjko dostał od niego ponad 60 tysięcy zł, na kolejne kwoty nie było faktur, więc przestał płacić. Nie ma też pojęcia, dlaczego impresario nie dzielił się pieniędzmi z wykonawcami.
- Na początku coś tam nam zapłacił – przyznają Rosjanie, ale o konkretnych sumach mówić nie chcą. Pieniędzy za prowadzenie rosyjskiej gali nie dostał również Bogusław Kaczyński, dlatego do Opola już nie przyjedzie. - Chociaż jeszcze w poniedziałek Szyjko kłamał mi, że pan Bogusław u nas będzie – twierdzi Jan Durkacz.
Na opolskim koncercie nie zagra też orkiestra Filharmonii Białostockiej, która miała towarzyszyć Rosjanom podczas całego tournee po Polsce. Zrezygnowała, bo też nie dostała honorarium. - Dołączyła do nas nasza pianistka z Teatru Balszoj i to ona będzie nam akompaniować – wyjaśnia Paweł Czernych, solista opery i obiecuje, że poziom koncertu na tym nie ucierpi. - Ja też mam taką nadzieję – mówi Durkacz. – My dokładamy starań, żeby było jak najlepiej, montujemy telebimy i szukamy kogoś, kto tę opolską galę poprowadzi.
Małgorzata Kroczyńska