Oni zatrzymali Tuska
Z pozoru Elbanowscy to para, jakich w Polsce wiele. Kilkoro dzieci, dość tradycyjne podejście do wychowania. Wyróżnia ich to, że pokrzyżowali plany rządu Tuska, bo walka z pomysłem posłania sześciolatków do szkół stała się najważniejszym zdaniem w ich życiu. Ustawy, która miała wejść w życie w 2009 roku nie ma do dziś - czytamy w tygodniku "Wprost".
Elbanowscy zebrali już ponad 700 tys. podpisów po referendum ws. posyłania sześciolatków do szkół. Bardzo prawdopodobne, że do 11 czerwca będą mieli koło miliona. Karolina Elbanowska jest przekonana, że rząd się ugnie. - To są konkretne liczby i ludzie. Gdyby rząd to zignorował, strzeliłby sobie samobója - mówi Elbanowska we "Wprost".
Zdaniem wielu osób to właśnie Karolina jest motorem wszelkich działań. To ona stworzyła logo akcji. To ona zebrała zastęp specjalistów, napisała projekt obywatelskiej ustawy i wniosek o referendum. Przez swoją ostrość i zerojedynkowość zgromadziła także wielu wrogów. Otwarcie mówi się o jej konflikcie z Katarzyną Hall, autorką ustawy ws. sześciolatków oraz supernianią Dorotą Zawadzką.
Pan Tomasz, mąż Karoliny pilnuje detali, liczy podpisy i to on przekuwa wizję na rzeczywistość. On też patrzy na sprawy racjonalniej niż żona. Na pytanie, czy czują satysfakcję podkreśla, że jeszcze nie ma o czym mówić, bo najważniejszą walkę stoczą 12 czerwca w sejmie, kiedy pojawią się z listami poparcia.
Ale już teraz Elbanowscy z dumą mówią o organizacji samej kampanii. Pieniądze - w sumie 19 tys. zdobyli od ludzi. Nie korzystali z profesjonalnych biur reklamy i PR. Całość kampanii medialnej to kwota 10 tys. zł. Elbanowscy podkreślają to, zwłaszcza w zestawieniu z 2 mln pieniędzy z podatków, które poszły na kampanię rządową.