Oldham: ulicznych starć ciąg dalszy
W poniedziałek rano, po kolejnej nocy zamieszek,
brytyjskiej policji udało się przywrócić spokój w angielskim
mieście Oldham.
Bilans walk na tle rasowym między białymi i Azjatami w Oldham wynosi 30 rannych, 37 aresztowanych; w mieście zniszczono również wiele sklepów, budynków mieszkalnych i samochodów.
Zamieszki zostały sprowokowane przez bandę białej młodzieży, która obrzuciła w sobotę cegłami dom należący do rodziny imigrantów z Bangladeszu.
W nocy z niedzieli na poniedziałek grupy mieszkańców Oldham - białych i azjatyckich - nadal atakowały kamieniami i butelkami z benzyną wzmocnione w niedzielę patrole policji. Jak powiedziała rzeczniczka policji, siły bezpieczeństwa zastosowały "strategię zera tolerancji", zdecydowanie rozprawiając się z osobami, usiłującymi ponownie zainicjować niepokoje. W patrolowaniu miasta wykorzystano także śmigłowce.
W poniedziałek nad ranem grupie demonstrantów udało się jednak podłożyć ogień w siedzibie miejscowej gazety oraz podpalić barykadę z opon samochodowych. Policja zdecydowanie rozprawiła się ze zgromadzonymi.
Zdaniem brytyjskiego ministra spraw wewnętrznych Jacka Strawa, zamieszki w sobotę wywołały bojówki białych mieszkańców miasta - natomiast później na ulicach obecni byli głównie Azjaci - przede wszystkim imigranci z Bangladeszu.
Wśród osób, które ucierpiały w zamieszkach był m.in. dziennikarz agencji Reutersa, zraniony przez azjatyckich demonstrantów. (aso)