Ogon pod choinką
Święty Mikołaj powinien często pytać o radę weterynarza i psychologa - pisze Krzysztof Kowalski.
12.12.2014 | aktual.: 17.12.2014 10:09
Aksamitny, słodki szczeniaczek ze zwisającymi uszkami; puszysta kulka kociego maleństwa, której nie sposób nie przytulić, świnka morska tak zabawnie ruszająca wąsikami, królik gładszy od atłasu, chomik, myszka...
Takie prezenty też znajdą się pod choinką. W sklepach zoologicznych sprzedaż żywych stworzeń wzrasta przed Bożym Narodzeniem o 15 proc. (a akcesoriów o 35 proc.). Dzieci piszą przecież listy do Świętego Mikołaja z prośbą o żywe przytulanki.
A potem z uroczego maleństwa wyrasta rottweiler albo nie do końca oswojony kocur bengalski czy „świńska morska kanalia" przegryzająca w domu wszystkie przewody.
Dlatego Święty powinien mocno się zastanowić, zanim spełni takie życzenie. Po pierwsze, powinien wiedzieć, że podarunek w postaci zwierzęcia świadczy o tym, że ofiarodawca traktuje zwierzę jak przedmiot, mebel. A to jest niedopuszczalne, proszę Świętego, potwierdzi to każdy weterynarz.
Po drugie, między psychologiczne bajki trzeba włożyć twierdzenie, że dziecko obdarowane zwierzęciem uczy się odpowiedzialności - dbania o drugą istotę, karmienia jej o odpowiedniej porze, sprzątania po niej, dbania o jej zdrowie.
Świętemu obce są codzienne realia życia rodzinnego (cokolwiek Święty mógłby pomyśleć), dlatego nie wie, że zazwyczaj już po kilku tygodniach funkcje opiekuńcze nad zwierzęciem przejmują - z konieczności - opiekunowie dzieci albo trafiają one (zwierzęta, nie dzieci) do schronisk.
Niestety, bywa i tak, i to wcale nie tak rzadko, jak się może wydawać w okresie świąt Bożego Narodzenia przesyconych atmosferą życzliwości wobec braci większych i mniejszych, ?że pies czy kot jest wywożony samochodem 150 kilometrów od domu i porzucany w lesie, bywa, że przywiązany sznurkiem do drzewa.
Święty Mikołaj nie ma w sobie nic z buchaltera, dlatego nie ma pojęcia, że rocznie na wydatki weterynaryjne trzeba przeznaczać średnio około 1800 zł, na karmę 2400 zł. I tak przez 12-15 lat, bo tyle przeciętnie żyją psy i koty.
Przed Bożym Narodzeniem dzieci naciskają, a rodzice, wujkowie, ciocie ulegają w dobroci swoich serc.
- Jednak trzeba się sprzeciwiać takiej niefrasobliwości prowadzącej do dramatów - ostrzega Reha Hutin, prezes francuskiej fundacji „30 milionów przyjaciół". - Nie wolno kupować zwierząt pod choinkę ani brać ich ze schroniska też pod choinkę z dobrego serca, w dobrej wierze, aby po trzech miesiącach psa dziecka nie wyprowadzał ojciec dziecka, a po sześciu miesiącach pies nie był porzucany.
Niektóre czworonogi porzucane są w rytmie bożonarodzeniowym wielokrotnie w ciągu swojego życia.