Oferuję dobry show!
Kiedy skończyłem 70 lat, po raz pierwszy od dawna poczułem się młodo – mówi Jack Nicholson.
10.03.2008 | aktual.: 10.03.2008 13:15
Przypadkiem trafiliśmy na scenę z pańskim udziałem, w której wygląda pan tak, jakby wcale nie grał. Stoi pan na widowni podczas koncertu Paula McCartneya i krzyczy „Hey Jude”, wyluzowany jak nastolatek.
Jack Nicholson: To prawda, pamiętam tamten wieczór.
Czy zdawał pan sobie sprawę, że ktoś pana filmuje?
Nie, i dotychczas nigdy nie widziałem tego ujęcia. Ale nie mam nic do ukrycia, w końcu byłem swego czasu królem rock and rolla. Biegałem na każdy koncert, nie tylko na McCartneya. W kółko oglądałem występy starego, dobrego Micka Jaggera i swoimi wrzaskami usiłowałem przekrzyczeć Stonesów.
To mogło być trudne, nawet dla pana.
Zdarzało mi się nawet czasem wpaść do nich na scenę. Gdy o tym teraz myślę, uważam, że było to koszmarne zachowanie, ale wtedy sprawiało mi gigantyczną przyjemność.
Rozm. M. Scholz
Pełna wersja artykułu dostępna w aktualnym wydaniu "Forum".