Oddział Halemba
To, co próbuję tu napisać wynika z potrzeby chwili, z sytuacji itp. Kiedy Polacy wyjeżdżali na wojnę milczałem – wszyscy tłukli ten temat. Kiedy wyszła afera z corhydronem też. Przypominam, iż wstrzymano produkcję w tym zakładzie i poddano szczegółowej kontroli. Czy coś takiego zdarzy się kiedyś na Śląsku? Jak to możliwe, że w normalnej pracy, do której idzie się na siódmą ludzie giną jak na wojnie?
24.11.2006 | aktual.: 26.04.2007 11:49
Nie wiem, jakie przywileje oprócz harówki mają górnicy, lecz przecież nie prowadzimy tam wojny! Jestem natomiast pewien, że ginie ich więcej niż naszych żołnierzy. Oto armia. Uzbrojeni w kilofy świdry i materiały wybuchowe są w stanie de facto dokonać przewrotu w takim kraju jak nasz. Czy naprawdę nie jesteśmy w stanie wysyłać robotów w tak niebezpieczne miejsce? Czy długo jeszcze będziemy ryzykować cudzym oczywiście, życiem by utrzymać wydobycie? Sam fakt, że ludzie ci byli na głębokości ponad tysiąca metrów napawa mnie przerażeniem. Nie ma takich pieniędzy – żebym zjechał tam na dół. Już w Wieliczce czuję się dziwnie. Kiedy mieszkałem w Zabrzu przy wolności odwiedzając piwne knajpy zawsze bez trudu rozpoznawałem górników. Wcale ich tam tak wielu nie było. W lokalu pełnym wrzeszczących szumowin złodziei i zwykłych nierobów wyróżniali się milczeniem i makijażem dookoła oczu – nieusuwalna tak łatwo węglowa hna nadawała im klasy – wyglądali dla mnie jak wyższa kasta, – którą są, bo trzeba do cholery być kimś,
żeby tak pracować.
Milczący arystokrata kończy swoje piwo i bez słowa wychodzi pozostawiając mnie bez żadnej nadziei w kłębowisku ludzkiego robactwa. Wyniosłem się stamtąd, lecz zapomnieć nie mogę. W czasach, gdy grałem na ulicy nie było to takie najgorsze miejsce do życia. Poznawałem ludzi, zarabiałem grosz i przyczepiali się do mnie różni życiowi popaprańcy. Nie byłem w ich oczach niczym lepszym może nawet właśnie, dlatego sądząc,iż to oni są lepsi gotowi byli pochylić się nad losem kogoś, kto upadł tak nisko, że gra na ulicy. W czasie, kiedy to robiłem była to cygańska robota – górnik to było coś. Tylko na Śląsku było piwo – w sklepach zaś dywany i łososie. Forsa nie grała takiej roli liczył się przydział albo talon.
No i podchodzi do mnie taki na nogach ma laczki z izby wytrzeźwień poznałem od razu. Nazywam się Stachura Jan jestem górnikiem przodowym. Dwa lata pracowałem codziennie,sobota i niedziela nie znaczyły dla mnie nic wszyscy się ze mnie śmiali a ja chciałem talon na wartburga. Wreszcie minęło te przeklęte dwa lata i dostałem. Wtedy wyjąłem pieniądze z książeczki wsadziłem tu, o tu do tej kieszeni no i pojechałem do Krakowa po samochód. Jak znalazł się ja na rynku poszedłem do Noworola i tam napiłem się szampana, a przedtem piłem wódkę. Potem była jakaś orkiestra, a potem obudziłem się na izbie i o tu,tu miałem pieniądze i talon i nie mam nic jak ja teraz do domu wrócę. Nie chce mi się,żyć,boga nie ma i tym podobne rzeczy wrzeszczał mi do ucha Stachura Jan górnik przodowy, z którego wszyscy koledzy śmiali się, że za tę robotę w niedziele to garbusem prędzej zostanie niż wartburga kupi. Przecież ja już paletki do babingtona kupiłem,namiot urlop wziąłem żona z dziećmi czekają na samochód – mieliśmy jechać do
Bułgarii! Załkał, po czym skoczył pod tramwaj. Dobrze, że przytrzymałem go za połę. Co z nim do cholery robić muszę go wsadzić do pociągu i niech się odczepi ode mnie. Idziemy na dworzec, znajduję pociąg i wsadzam go do środka.
Konduktora biorę na bok w skrócie tłumaczę sytuację i proszę o zwrócenie uwagi na zdesperowanego gościa. A niech skacze pod koła miałem dzisiaj taki dzień, że wszystko mi jedno odparł niewzruszony pracownik PKP i olał mnie. Kolejka ruszyła i Stachura Jan odjechał tłumaczyć się żonie ze swojej wizyty w mieście artystów. Spotkałem go po miesiącu – szukał swoich dokumentów pytał o Cyganów – trzeźwy,przystojny i przede wszystkim żywy chłop. Ciekawe jak teraz żyje może wreszcie kupił, jaką brykę i pojechali z żoną i dziećmi na wymarzone wakacje.
Myślę, że wszystkie wdowy po chłopach, z Halemby wolałyby przygodę Stachury. Pieniądze nie załatwią tu niczego. Jestem pewny, że są na świecie technologie pozwalające unikać takich wypadków – myślę, że są na świecie kopalnie gdzie nie giną ludzie tylko, dlatego,że na dole został drogi sprzęt. Teraz nie ma już i ludzi i sprzętu to może taniej byłoby zalać to wszystko. Mówię taniej, bo wiem,że tylko to się dla zarządów liczy – no to macie swoje taniej - dranie.
Pozdrawiam Armię Górników Polskich, którzy ryzykują życie by utrzymać wydobycie i oddaję hołd wszystkim tym, którzy to życie już oddali. W wolnej Polsce zginęło spośród was więcej niż regularnych żołnierzy na wojennych misjach.W jednym i drugim przypadku chodzi o pieniądze – dla zamknięcia wszystkim ust nazywa się to Racją Stanu.Nie wierzcie w to. Szczęść Boże.
Maciej Maleńczuk dla Wirtualnej Polski