PolskaOddał marki, dostał figę

Oddał marki, dostał figę

Czy uczciwość popłaca? Marek Lewczuk na podstawie własnych doświadczeń mógłby powiedzieć, że nie. 5 lat temu znalazł w Lublinie 13 tys. marek niemieckich, które wówczas miały wartość ok. 30 tysięcy złotych. Nie zabrał ich, tylko oddał policji, by ta znalazła właściciela. Ale nie udało się go odszukać i pieniądze zgarnęło państwo. Uczciwy znalazca do dziś nie dostał ani grosza, choć zgodnie z prawem należało mu się 10% znaleźnego - informuje "Kurier Lubelski".

W marcu 1999 r. Marek Lewczuk miał 15 lat. Szedł ulicą Kościuszki w Lublinie. Zauważył leżące na chodniku kolorowe banknoty o nominale 1000 marek każdy. "Tyle osób przechodziło i nikt nie zwrócił na nie uwagi. Padał deszcz. Pieniądze leżały luzem, były mokre i posklejane" - przypomina sobie dziś 20-letni mężczyzna.

Marki leżały w pobliżu punktu wymiany walut. Znalazca pomyślał, że gotówka mogła wypaść komuś, kto wyszedł z kantoru. "Poszedłem zapytać kasjera i pokazałem mu te marki" - dodaje Marek Lewczuk. "Mocno się zdziwił. Nie wierzył, że mogłem znaleźć taką kasę. Zgodziłem się, by powiadomił policję".

Policjanci kilka miesięcy szukali pechowca, który stracił pieniądze. Informacje o niecodziennym znalezisku pojawiły się w mediach. Mimo apeli nikt się nie zgłosił - pisze "Kurier Lubelski".

"Pamiętamy tylko, że było z tym mnóstwo papierkowej roboty. Musieliśmy dokładnie opisać każdy z banknotów i umieściliśmy je w depozycie. Potem, co zrobić z pieniędzmi, martwiła się prokuratura" - opowiadają policji z I komisariatu, którzy zajmowali się sprawą. (PAP)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)