Oddajcie moje czesne
"Rzeczpospolita" pisze o studencie, który
zaskarżył prywatną uczelnię. Domaga się zwrotu pieniędzy za rok
studiów, nie skończonych przez niego z winy szkoły.
21.07.2005 | aktual.: 21.07.2005 07:20
3 sierpnia sąd wyda wyrok w tej sprawie. Filip Gieleciński sądzi się ze Szkołą Wyższą Warszawską. W październiku 2003 r. rozpoczął tam studia na politologii. Zapłacił za rok nauki z góry - ponad 3 tys. zł. Po kilku tygodniach ówczesna minister edukacji Krystyna Łybacka cofnęła szkole uprawnienia do kształcenia na tym kierunku - podaje dziennik.
Filip Gieleciński i jego 399 kolegów znalazło się na bruku. Dlaczego szkoła, która już w kwietniu została negatywnie oceniona przez Państwową Komisje Akredytacyjną ukrywała to przed kandydatami i prowadziła nabór? - denerwuje się Filip z rozmowie z "Rzeczpospolitą".
Oddali mi tylko część pieniędzy. Potrącili 970 zł, choć przez krótki czas mojego studiowania na uczelni nie było normalnych zajęć, odbywały się tylko lektoraty - mówi student gazecie.
Uczelnia nie czuje się winna. Uważam, że nie ma podstaw, by student otrzymał pieniądze, bo korzystał z zajęć prowadzonych w październiku przez naszą uczelnię - mówi dziennikowi kanclerz SWW Antoni Rzeźniczek. Staramy się o odzyskanie uprawnień. Złożyliśmy wniosek w PKA - dodaje. (PAP)