Ochroniarz kłamał
(Archiwum)
W toczącym się przed sądem w Wiedniu
procesie Jeremiasza B., pseud. Baranina, oskarżonego m.in. o
zlecenie zabójstwa byłego ministra sportu Jacka Dębskiego, nastąpił nieoczekiwany zwrot. Jeden ze świadków wycofał się z wcześniejszych zeznań.
27.03.2003 | aktual.: 27.03.2003 15:42
O możliwość ponownego zeznawania poprosił były ochroniarz oskarżonego 33-letni Sławek O. W poniedziałek wieczorem został on aresztowany za składanie fałszywych zeznań. Prokurator wykazał, że kłamstwem jest, iż w noc zabójstwa Dębskiego rozmawiał z Jeremiaszem B. przez telefon komórkowy o końcowym numerze 530.
Ustalono, że telefon ten należał do Tadeusza M., który według oskarżenia zastrzelił byłego ministra, i to on w noc zabójstwa rozmawiał z Baraniną.
„Nie korzystałem z telefonu komórkowego. W ogóle nie miałem wówczas takiego telefonu” - powiedział Sławek O.
Wcześniejsze zeznanie tłumaczył tym, iż Jeremiasz B. powiedział mu, co ma zeznawać. W tym celu Baranina podał mu informację, gdzie i kiedy została kupiona karta SIM. Świadek otrzymał także od byłego szefa daty połączeń telefonicznych.
Na pytanie, jak Jeremiasz B. w ogóle mógł kontaktować się ze świadkiem, Sławek O. odparł, że kilka razy rozmawiali telefonicznie. Okazało się, że oskarżony nie był zbyt skrupulatnie nadzorowany w celi. 19 i 23 grudnia 2002 r. Jeremiasz B. rozmawiał również telefonicznie z matką Jacka Dębskiego.
Poprzednie zeznania świadek zmienił dopiero wtedy, gdy został przeniesiony do innego zakładu karnego niż ten, w którym przebywa Baranina.
Sławek O. poprosił polską policję o opiekę nad jego rodziną. "B. zna wszystkie moje numery telefonów. Wie, gdzie mieszkają moi rodzice. Boję się, że ja czy ktoś z moich bliskich mógłby stracić życie" – powiedział świadek.
Na życzenie świadka Jeremiasz B. na czas składania zeznań przez Sławka O. został usunięty z sali rozpraw. Kiedy oskarżonego poinformowano o treści obecnych zeznań świadka, ten oświadczył, że nie jest to postępowanie fair. „Baranina”, uważa, że ktoś wpłynął na świadka.