Obywatelu, strzeż się sam!
Policjanci z komisariatu na łódzkim Widzewie rozwiesili na pl. Zwycięstwa kartki, ostrzegające przed złodziejami. Przyznają, że doskonale znają złodziei, tylko nie ma kto ich złapać.
Kartki z instrukcją: "Czy zabrałeś z samochodu radio, telefon lub inne przedmioty? Jeżeli nie, musisz się liczyć z wybitą szybą, kosztami naprawy i stratą czasu" wiszą w całej okolicy. – To spychotechnika – twierdzi starsza kobieta, czytająca ogłoszenie. – Ostrzegają, żeby się nie dać okraść, bo nie chce im się chodzić po ulicach. A kiedy są potrzebni, nigdy ich nie ma.
– Informowałem policję, że wciąż ci sami złodzieje kręcą się między samochodami – mówi pracownik jednej z firm. – Policjant zapytał, czy kogoś złapałem za rękę.
Policja nie zatrzymuje, a nawet nie legitymuje młodzieńców sterczących całymi dniami w parku, bo... stanie w parku nie jest zabronione, a nie można szykanować kogoś, kto jeszcze nic nie zrobił.
– Jak ktoś źle zaparkuje, zawsze znajdzie się patrol policji albo straży miejskiej – mówią pracownice przychodni przy placu Zwycięstwa. – A jak kogoś okradną, na radiowóz czeka się godzinami.
– Nie musimy się tłumaczyć z każdego naszego działania – mówi Mirosław Micor z Komendy Miejskiej Policji. – Wszystkie informacje przyjmujemy, ale nie będziemy wyjaśniać, w jaki sposób je wykorzystaliśmy. To, że nas nie widać, nie znaczy, że nas nie ma, a ogłoszenie to tylko jedna z form pracy prewencyjnej – dodaje Micor.
– Nie ogłoszenia na murach, ale patrole to właściwa praca prewencyjna – mówi Jan Trzewikowski, zastępca komendanta straży miejskiej i zapowiada, że skoro nie może policja, to straż miejska pojawi się na pl. Zwycięstwa.
Także Witold Kozicki, rzecznik komendanta wojewódzkiego policji, z rezerwą podchodzi do pomysłu policjantów z Widzewa. – Trzeba ludzi ostrzegać, ale ogłoszenia nie mogą zastąpić patroli na ulicach. Żadna kartka nie zastąpi policjanta.
(maj)