Obrączki idą w kąt
Przed ślubem jest nerwowe chodzenie po
sklepach i wybieranie najładniejszych obrączek. Ale już po ślubie
coraz więcej małżonków rzuca je w kąt - pisze "Metro".
09.11.2006 | aktual.: 09.11.2006 09:20
W sklepach jubilerskich pary szukające obrączek pojawiają się codziennie. Często przychodzą po kilka razy, by wybrać najładniejsze. Kupując, rzadko się sprzeczają - mówi Jolanta Wilk, jubiler z Radzynia Podlaskiego. Choć czasami widać, że chłopakowi na tych obrączkach zupełnie nie zależy, a przychodzi do sklepu tylko na odczepnego.
Trzydziestokilkuletni Mariusz brał ślub sześć lat temu. Po długim szukaniu kupił złote obrączki za 500 zł i wygrawerował na nich słowo "Kocham". Żona nosi ją do dziś, on zdjął po dwóch latach, bo "zaczęła go cisnąć".
Tłumaczenie o grubych palcach jest bardzo częste. Na forach internetowych jest cała masa kobiet, które skarżą się na mężów. Chciałam oddać obrączkę mojego Misia do poszerzenia, ale się nie zgodził - pisze Aga na jednym z forów weselnych.
Inni mężowie mówi, że porzucili obrączki, bo przeszkadzają im w pracy, nie lubią biżuterii albo boją się je zgubić. Pojawiają się i bardziej skrajne opinie. Noszenie obrączki kojarzy mi się z obrączkowaniem świń - wyznaje w Internecie abnegat.
Panie z noszenia obrączek rezygnują znacznie rzadziej. O większości z żon psychologowie mówią, że mają tzw. syndrom obrączkowy. Boją się, że jeśli mąż zdejmie z palca złoty krążek, zaczną się do niego zalecać inne kobiety, że będzie mu łatwiej zdradzić.
Psychologowie zgodnie twierdzą, że nienoszenie obrączek jest efektem tego, że przywiązujemy coraz mniejszą wagę do symboli. (PAP)
Więcej: Metro - Obrączki idą w kąt