Myśliwi z koła łowieckiego Ostoja postanowili skończyć z tą plagą. Kilka dni temu wyłapali kilkadziesiąt sztuk. Do operacji zaangażowano nawet tchórzofretki...
Cmentarnych królików namnożyło się bardzo dużo. Myśliwi wyłapali już 200 długouchych szkodników. – Musieliśmy znaleźć na nie sposób, bo przecież w mieście strzelać nie możemy – przyznaje myśliwy Grzegorz Karpik.
Na całej szerokości cmentarza są rozstawione sieci rybackie. Naganiacze z grzechotkami zapędzali zwierzęta w pułapkę. Spłoszone, kicające króliki wpadały w sieć i lądowały w klatce.
Ale to nie rozwiązało problemu. Część szkodników ukryła się bowiem w głębokich norach pod grobami. Na tych myśliwi mają inny sposób. Wpuszczają tchórzofretki, które wywabiają zwierzęta z nor.