Nóż w plecy kina
W ogromnej sali kina "Kijów" wśród kilkudziesięciu uczestników debaty na temat nowej Ustawy o kinematografii, jedyną osobą w pełni przekonaną o jej słuszności była Agnieszka Odorowicz x dyrektor powołanego na mocy tegoż aktu Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej. Komentarze pozostałych nie zostawiły na ustawie suchej nitki. - Skandal - takie słowa padały nie tylko w kuluarach. Debata odbyła się w ramach XX Forum Wokół Kina w Krakowie.
- Ta ustawa jest zgodna z konstytucją i choć jest tak trudna, przypomnę, że została uchwalona większością głosów - mówiła Odorowicz. - Jeśli ktoś nie rozumie, że będzie korzystna dla polskiej kinematografii, to może mówimy w innych językach? Najwyraźniej tak jest, bo zgromadzeni na sali dystrybutorzy, kiniarze i przedstawiciele stowarzyszeń filmowych niczego korzystnego w ustawie nie widzą. - Ta ustawa każe kinom płacić pieniądze, których po prostu nie mają. Zatem jej pierwszym efektem będzie upadek kilkuset małych kin - mówił Zbigniew Żmigrodzki, prezes Stowarzyszenia Dystrybutorów Kinowych, tłumacząc Odorowicz prostą zasadę, jaka rządzi kinem: wzrost cen biletów spowoduje, że coraz mniej widzów będzie mogło je odwiedzać. - Albo będziemy stawiać w kinach telewizory, bo na wyświetlanie nowych filmów nie wystarczy nam pieniędzy - dodał Zbigniew Magdziarz z Mazowieckiej Sieci Kin. Tylko co w tych telewizorach zobaczą widzowie? Krzysztof Gierat z TVP wyznaje: - Już teraz w TVP pojawiają się hasła, że jeśli
tyle będziemy musieli płacić na działalność instytutu, będziemy musieli ograniczyć produkcję.
Ustawa o kinematografii zacznie obowiązywać 1 stycznia 2006, a powołany przez nią Polski Instytut Sztuki Filmowej fundusze na swą działalność czerpać będzie m.in. od dystrybutorów filmów, właścicieli kin, operatorów sieci kablowych i platform cyfrowych (1,5% od dochodów)
.
Komentuje dla nas Tomasz Jagiełło, prezes Centrum Filmowego Helios S.A. - Ta ustawa jest sprzeczna z konstytucją. Pewna grupa podmiotów została wpędzona w obowiązek płacenia daniny. Na mocy tej ustawy podatek dochodowy, jaki będzie od przyszłego roku płaciło kino w Koluszkach, jest większy od tego, jaki płaci Orlen. To jest niewyobrażalne w państwie prawa, żeby paru producentów z cygarami w zębach dogadało się z kilkoma politykami i zrobili sobie razem skok na kasę. A szefem rady Instytutu został twórca filmu tak żenującego, że nie odważono się go zaprezentować w kinach (Jacek Bromski, reżyser filmu "Kochankowie Roku Tygrysa" - przyp. red.).
- Metodą prób i błędów będziemy dostosowywać system do rzeczywistości - odpowiadała Odorowicz.