Nowa moda pogrzebowa - relikwiarze
Urna z niewielką ilością prochów zmarłego,
przechowywana w domu, to już przeżytek - twierdzi "Metro". Teraz,
by oddać cześć zmarłemu, korzystamy z bardziej wyrafinowanego
funeralnego wynalazku - relikwiarza zarezerwowanego niegdyś dla
świętych.
Tylko w tym roku zakłady pogrzebowe sprzedały ponad dwa tysiące relikwiarzy. Co to takiego? Najprościej mówiąc, to bardziej poręczne i estetyczne niż urny pojemniczki, wypełnione odrobiną prochów lub puklem włosów zmarłej osoby. Mogą mieć różną formę, także biżuterii, którą można przyczepić do łańcuszka i nosić np. na szyi, tłumaczy Mirek Grodecki z firmy E. Grami z Rudy Śląskiej, jednego z największych w Polsce producentów relikwiarzy.
Ostatnio słyszałem o mężczyźnie, który załatwiając pochówek żony, zażyczył sobie aż ośmiu relikwiarzy dla całej rodziny - mówi Wojciech Krawczyk z Polskiego Stowarzyszenia Kremacyjnego i Administratorów Cmentarzy. (PAP)