Nowa, lekko przechodzona komórka
Diler sieci komórkowej Plus prawdopodobnie
sprzedał w promocji używany wcześniej aparat. W nowym telefonie,
kupionym w grudniu podczas promocji, pan Artur znalazł dwa sms-y z
października i pół godziny nawiązanych połączeń - pisze "Słowo
Polskie-Gazeta Wrocławska".
Diler, który telefon sprzedał, usiłował uniknąć wymiany aparatu. Nikt z sieci Plus pana Artura nie przeprosił ani nie wyjaśnił sprawy - podkreśla gazeta.
Pan Artur twierdzi, że diler, do którego poszedł wyjaśnić sprawę, potraktował go jak naciągacza. Mimo że dowody były ewidentne, powiedział, że odda telefon do ekspertyzy. Mężczyzna zostawił u niego aparat, ale gdy kilka dni później zadzwonił do eksperta u którego rzekomo miał być aparat, ten nie miał zielonego pojęcia o sprawie - relacjonuje dziennik.
Po jakimś czasie zaproszono pana Artura do odbioru nowego aparatu. Nie doczekał się jednak żadnych wyjaśnień ani słowa przepraszam. Ryszard Woronowicz, rzecznik Plus GSM, którego zadaniem jest dbanie o dobry wizerunek firmy, najwyraźniej uznał, że ta sprawa nie świadczy źle o Plusie, ponieważ od poniedziałku nie znalazł czasu, żeby ją wyjaśnić - pisze "SP-GW".
Specjalista w branży komórkowej pytany, co właściwie mogło się stać z telefonem pana Artura, powiedział dziennikowi: "To typowo polskie wynalazki. Sprzedawcy podmieniają telefony. Bywa, że w promocji jest telefon, który się komuś podoba, ale nie może go kupić po obniżonej cenie. Diler może mu sprzedać jednak aparat w promocji, ale wtedy komuś promocyjnego sprzętu zabraknie. Dostaje używany. Jest jeszcze prostsze wytłumaczenie, że sprzedawca włożył swoją kartę i używał tego aparatu" - usłyszała gazeta od eksperta. (PAP)