Notes zdradził "Śpiocha"
"'Śpioch', domniemany sprawca prawie dwustu napadów na kierowców tirów ma na koncie też inne przestępstwa" - dowiedział się "Głos Szczeciński". "Wszystkie zapisał skrupulatnie w swoim notesie. Do prokuratur rejonowych trafiło właśnie pismo, aby ponownie wszczynały śledztwa w sprawach, które umarzano wcześniej z powodu niewykrycia sprawcy. Chodzi o przestępstwa, o które podejrzewa się 40-letniego Stanisława M., ps. Śpioch" - podaje dziennik.
07.01.2005 | aktual.: 07.01.2005 08:26
"Mężczyzna w ciągu sześciu lat miał napaść na prawie dwustu kierowców tirów - głównie w Zachodniopomorskiem i na parkingach wzdłuż granicy zachodniej. Kluczowym dowodem w sprawie okazał się jego notes, w którym zapisywał daty i miejsca przestępstw" - informuje gazeta.
"Teraz okazało się, że oprócz napadów na tiry mężczyzna może odpowiadać za inne przestępstwa. W swoim notesie opisuje np. sprawę włamania do szkoły w Dargobądzu pod Wolinem, czy rozłożenia kolczatki pod Parłówkiem, na którą miał najechać wybrany samochód. Z zasadzki nic nie wyszło. Śpioch upodobał sobie niestrzeżone parkingi przy głównych trasach. Prokuratura podejrzewa, że to on napadł na kierowców tirów koło restauracji Modrak pod Ostromicami" - informuje "Głos Szczeciński".
"Ponownie wszczęliśmy postępowanie w tych sprawach" - mówi prok. Jarosław Przewoźny. "Prokuratura nie ujawnia szczegółów zasłaniając się dobrem śledztwa. Wiadomo, że Stanisławowi M. postawiono na razie osiem zarzutów. Prawdopodobnie będzie ich jednak około dwustu.
Akt oskarżenia będzie gotowy za kilka miesięcy. 40-letniego Stanisława M. zatrzymano w domu w kwietniu ub.r. Mieszkał razem z ciotką we wsi pod Wolinem. Według policji przez sześć lat napadał na kierowców tirów. Najczęściej na parkingach i stacjach benzynowych. Działał w kilku województwach. Często atakował kierowców, gdy spali w tirach. Stąd jego pseudonim" - czytamy w dzienniku.
"Groził ofiarom bronią. Zabierał pieniądze i telefony komórkowe. Długo przygotowywał swoje akcje. Studiował mapy, opracowywał drogi ucieczki. W jego mieszkaniu znaleziono broń, pieniądze, kominiarki, lornetki, mapy, notatki. Nie wiadomo jak policja trafiła na ślad Śpiocha. To najbardziej strzeżona tajemnica śledztwa" - podkreśla "Głos Szczeciński". (PAP)