PolskaNiewinni ws. poparzenia dziecka

Niewinni ws. poparzenia dziecka

Krakowski sąd uniewinnił personel szpitala, w którym w 1999 roku doszło do poparzenia trzydniowej dziewczynki z powodu naświetlania wadliwą lampą do fototerapii. Uznał, że nie ma związku przyczynowo-skutkowego między wypadkiem a działaniem pięciorga oskarżonych. Wyrok nie jest prawomocny.

30.03.2005 | aktual.: 30.03.2005 14:45

Do tragedii doszło w październiku 1999 roku na oddziale noworodków i wcześniaków szpitala im. Żeromskiego w Nowej Hucie. W trakcie zabiegu fototerapii trzydniowej dziewczynki lampa do naświetlania pękła i zraniła dziecko gorącymi odłamkami szkła. Doszło także do poparzenia 20% ciała dziecka.

Prokuratura ustaliła, że lampa miała nieprawidłową osłonę, uniemożliwiającą prawidłową pracę wentylatora i powodującą powstawanie naprężeń w szklanym filtrze, który w rezultacie pękł. Ponadto - na podstawie opinii biegłych - zakwestionowała celowość poddawania noworodka zabiegowi fototerapii.

Niebezpieczeństwo utraty życia

Przed Sądem Rejonowym dla Krakowa-Nowej Huty stanęli wicedyrektor szpitala do spraw techniczno-eksploatacyjnych Krystyna S., kierownik warsztatu sprzętu medycznego Paweł U. oraz konserwator sprzętu Krzysztof Ż. Zarzucono im niedopełnienie obowiązków i dopuszczenie do eksploatacji niesprawnej lampy, przez co narazili pacjentów szpitala na niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia oraz nieumyślnie doprowadzili do wypadku.

Pielęgniarce na oddziale noworodków i wcześniaków Ewie B. zarzucono niedopełnienie obowiązków i niezachowanie wymaganej staranności, gdyż nie zgłosiła lekarce dyżurnej braków w wyposażeniu sprzętu; niewłaściwie założyła filtr, przez co pogorszyła pracę lampy, i nie sprawowała nadzoru nad zabiegiem.

Lekarce dyżurnej Renacie L. prokuratura zarzuciła, że bez badań dziecka błędnie zaleciła leczenie fototerapią, niezgodnie z zasadami poleciła umieszczenie dziecka w łóżeczku, a nie w inkubatorze, który chroniłby je, i nie kontrolowała przebiegu leczenia.

Nie przyznali się do winy

Oskarżeni ani w śledztwie, ani przed sądem nie przyznali się do winy. Prokurator żądał kar dwóch lat więzienia dla lekarki i pielęgniarki, a dla pozostałych oskarżonych kar od 12 do 18 miesięcy więzienia w zawieszeniu na trzy lata.

Sąd uniewinnił jednak oskarżonych. Uznał, nie można przypisać winy oskarżonej lekarce dyżurnej, pielęgniarce, wicedyrektor do spraw technicznych oraz kierownikowi warsztatu sprzętu medycznego i konserwatorowi sprzętu. Stwierdził, że winę za wypadek ponoszą konstruktorzy lampy i osoby, które dopuściły ją do eksploatacji.

Nie usłyszała: "przepraszam"

Z wyrokiem uniewinniającym nie mogli się pogodzić obecni na sali rodzice dziecka. Ojciec wyszedł z niej w trakcie uzasadniania wyroku, matka płakała, że nie ma winnych wypadku, od którego cierpi jej córka, i że przez pięć i pół roku nie usłyszała nawet słowa "przepraszam".

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)