Nietykalny kasjer lewicy
Wiesław Huszcza był łącznikiem między
politykami SLD i ludźmi z branży jednorękich bandytów. Na
interesach z nim państwowe firmy tracą miliony złotych. Jednak
ciągle jest bardzo wpływową postacią w gabinetach władzy - czytamy
w "Rzeczpospolitej".
lewicy".
"Poważny człowiek, który zna i lubi Wiesława Huszczę, postawił sprawę jasno. - Niech pan napisze rzetelny tekst o Wieśku. Taki tekst, z którego będzie wynikać, że on nie jest wcielonym diabłem. Wtedy Wiesiek pomoże panu napisać ciekawy tekst o Joli Kwaśniewskiej - taką propozycję otrzymaliśmy w połowie grudnia" - napisał w "Rz" Michał Majewski.
Dodał, że prezydent Aleksander Kwaśniewski dwa razy w ciągu ostatnich miesięcy nazwał Huszczę "osobą o niskiej wiarygodności". "Już po wybuchu afery hazardowej w gronie kilkudziesięciu osób użył jeszcze mocniejszych słów" - zauważył Majewski.
"Olek (Kwaśniewski - red.) odciął się od Huszczy. Niestety, o Leszku (Millerze - red.) nie mogę tego powiedzieć - mówi minister obecnego rządu" - czytamy w artykule.
"Rzeczpospolita" donosi, że trzy tygodnie temu w wytwornej kamienicy w alei Szucha w Warszawie odbyło się imieninowe przyjęcie Huszczy. Pojawili się na nim m.in. Mariusz Łapiński, Jerzy Jaskiernia, Tadeusz Iwiński, były szef UOP Andrzej Kapkowski. Z prezentem przyszedł Maciej Skórka, jeden z bohaterów afery hazardowej.
Huszcza w czasie transformacji ustrojowej z rozmachem lokował pieniądze po byłej PZPR w rozmaitych spółkach, fundacjach, stowarzyszeniach. "Facet jest nietykalny. Dokumenty większości nomenklaturowych spółek przechodziły przez jego ręce. Ma wiedzę, za pomocą której może zniszczyć niejedną karierę - uważa lewicowy publicysta Janusz Rolicki" - podała "Rzeczpospolita".