Nieetyczne groźby
Nauczyciele z "Głosu" dowiedzieli się o zamachu, jakie miasto szykuje na ich grudniowe pensje. Boją się, że to coś więcej, niż tylko polityczne przetargi.
Prezydent Szczecina Marian Jurczyk w środę, podczas sesji Rady Miejskiej zagroził, że jeśli radni nie zgodzą się na zaciągniecie kredytu dla pokrycia dziury w budżecie miasta, nauczyciele mogą zostać bez pensji. 19 mln zł - tyle pieniędzy potrzeba, żeby sfinansować wszystkie tegoroczne wydatki.
"To niemoralne!" - zgodnie twierdzą przedstawiciele obu związków zawodowych, które działają w oświacie: NSZZ Solidarności Pracowników Oświaty i Związku Nauczycielstwa Polskiego. Związkowcy dziwią się też, że na pensje urzędników miasto wydaje miesięcznie 3,4 mln zł, zaś na pensje nauczycieli, ponad sześciotysięcznej armii ludzi - 5 mln zł.
W oświacie już od jakiegoś czasu szuka się oszczędności - planuje się likwidacje przedszkoli, ogranicza liczbę pracowników administracyjnych, nawet środki czystości szkoły kupują z własnych dochodów, np. za wynajmowanie pomieszczeń. Sami nauczyciele wśród niewielu atutów swojej pracy wymieniają małą ale przynajmniej pewną pensję. Teraz odbiera się im i to.
ZNP zamierza najpierw wysłać pisemny protest, a potem oddać sprawę do Sądu Pracy. Związkowcy są pewni wygranej - jeśli nauczyciele nie dostaną pensji, to przecież z winy pracodawcy, a więc miasta.