Niech nie leczy!
Tydzień temu Mateusz skończył 5 lat. Od roku chłopczyk nie mówi i nie chodzi. Winną jego krzywdy jest pani anestezjolog, która zamiast reanimować dziecko, sprawdzała czujniki i zataiła zatrzymanie akcji serca. Wczoraj 54-letnia Mirosława K. miała stanąć przed poznańskim Sądem Rejonowym. Wystąpiła z wnioskiem o dobrowolne poddanie się karze: 1,5 roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na 3 lata, z 3-letnim zakazem wykonywania pracy anestezjologa.
– Nie możemy się na to zgodzić – mówili wczoraj przed salą rozpraw Anna i Paweł Klimaszewscy, rodzice dziecka. – Domagamy się zakazu wykonywania zawodu lekarza w ogóle. 26 maja ubr. państwo Klimaszewscy przywieźli Mateusza do szpitala na ul. Nowowiejskiego na planowany zabieg usunięcia migdałków. Po dwóch godzinach lekarz laryngolog poinformował ich, że były kłopoty ze znieczuleniem. Mirosława K. potwierdziła, że wystąpiły zaburzenia czynności serca, ale stan pacjenta jest prawidłowy. Rodziców zaniepokoiły ataki drgawek. Dopiero wieczorem Mateusz został zabrany na IOM. – O 6 godzin za późno i to zaważyło – mówi ojciec chłopca.
Zarzuty przeciwko lekarce potwierdziła powołana przez szpital komisja. Wczoraj sąd postanowił dać czas prokuraturze na zmianę żądanej kary na zakaz wykonywania zawodu lekarza. Wyrok może zapaść w maju.
Barbara SADŁOWSKA