Nieboszczyk zdolny do pracy
Mąż Barbary Dedo (46 l.) z Lublina zmarł niemal rok temu. Wdowa od tego czasu stara się o rentę rodzinną dla trójki swoich dorosłych, ale uczących się dzieci. Ale nie może jej dostać, bo lekarz orzecznik z ZUS uznał, ze jej mąż jest... zdolny do pracy!
28.11.2003 | aktual.: 28.11.2003 06:33
"Kiedy przyszła odpowiedź z lubelskiego oddziału ZUS o mało nie zemdlałam. To był szok" - denerwuje się pani Barbara.
Ryszard Dedo zmarł na zawał w grudniu 2002 r. Cztery miesiące później wdowa złożyła do ZUS dokumenty z prośbą o przyznanie renty dla osieroconych dzieci. Artur (21 l.), Agnieszka (20 l.) i Andrzej (18 l.) ciagle się uczą i powinny dostać od państwa pieniądze.
Lubelski oddzieł ZUS-u w kwietniu tego roku przysłał pismo odmawiające przyznania renty rodzinnej. Powód? Lekarz orzecznik Danuta X. (nazwisko na pieczątce jest nieczytelne) uznała zmarłego Ryszarda Dedo za zdolnego do pracy. Chcąc wyjaśnić ewidentną pomyłkę wdowa złożyła w lipcu odwołanie do Departamentu Świadczeń Emerytalno-Rentowych w Warszawie. Ale tam sprawa utknęła. Czas upływa, od śmierci mężczyzny niedługo minie rok, a jego rodzina ciągle nie może doczekać się pieniędzy.
"Rzeczywiście, zaszło pewne nieporozumienie. A mówiąc dosadniej, to ewidentna głupota" - powiedziała "Faktowi" Anna Warchoł, rzecznik ZUS. - "Albo lekarz, albo urzędnik, który mu dostarczał dokumenty, popełnił błąd. Wyjaśniamy, jak do tego doszło. Mogę obiecać, że osoba odpowiedzialna za tę pomyłkę poniesie konsekwencje służbowe".