Nie tak różowo
Oto naga prawda w polskiej branży porno - wiele chęci i malutki potencjał. Politycy chcący walczyć z pornografią porywają się na chałupników - pisze "Newsweek".
10.04.2007 | aktual.: 10.04.2007 09:31
Prezesom koncernu Adidas pseudonim artystyczny Kasi Laski mówi zapewne tyle samo co zawodowa ksywka Klaudii Figury - czyli nic. Obie gwiazdy polskiej sceny porno mogą zatem tylko pomarzyć o gratce, jak przed rokiem trafiła się ich amerykańskiej koleżance po fachu Jannie Jameson, która za pół miliona dolarów wystąpiła w reklamie Adidasa.
Przy obrotach szacowanych przez ludzi z branży na ok. 100-120 mln zł rocznie polski rynek erotyczny jest dziś ubogim kuzynem krewniaków z takich krajów, jak USA, gdzie na goliznę rokrocznie wydaje się do 25 mld dolarów, czy Niemiec, w których notowana na giełdzie firma Beate Uhse AG ma obroty przekraczające 260 mln euro rocznie.
Statystycznie rzecz ujmując, zakaz produkcji, rozpowszechniania i posiadania pornografii, zaproponowany najpierw przez posła marian Piłkę z PiS, a teraz przez Ligę Polskich Rodzin, uderzyłby więc nie tyle w je polskich dostawców, ile w odbiorców - czytamy w "Newsweeku".