Dobra wiadomość jest taka: b.poseł SLD Andrzej Jagiełło czuje się "lżej, fajnie". Poseł, jak wiadomo, jest podejrzewany o telefoniczne ostrzeżenie starosty przed akcją policji i ciągany przez prokuraturę. Dlaczego więc czuje się "fajnie"? - pyta publicystka.
Otóż samopoczucie posła zmieniła gramatyka. O ile na początku sprawy mówiło się, że "ostrzegł" starostę przed aresztowaniem, teraz okazuje się, że go tylko "przestrzegł", że brzydko jest brać łapówkę. Krótko mówiąc, poseł, jak się dowiaduje, że starosta na jego terenie bierze w łapę, to go "przestrzega", naucza moralnie. Zamiast zawiadomić policję o przestępstwie - podkreśla Milewicz.
Inna dobra wiadomość. Nie tylko Jagiełło być może "przestrzegał" czy też "ostrzegał". Marek Dyduch mówi, że informatorem Jagiełły mógł być Henryk Długosz, baron świętokrzyski. Powołuje się tu na opinię tamtejszego senatora SLD. Powstaje tylko pytanie: a dlaczego to Długosz miałby wiedzieć o planowanej akcji policji? Czy ma takie prawo z tytułu baronostwa? - stawia kolejne pytania publicystka "GW".